Rzeźniczak ma rację? Tata dziewczynki chorej na raka komentuje sprawę syna piłkarza i Magdy Stępień
Obserwuj w Google News

Rzeźniczak ma rację? Tata dziewczynki chorej na raka komentuje sprawę syna piłkarza i Magdy Stępień

4 min. czytania
12.02.2022 17:18
Zareaguj Reakcja

Jakub Rzeźniczak może mieć rację z tym, że nie chce, by jego syn leciał do Izraela na leczenie nowotworu? Dziennikarz Bartosz Raj, tata dziewczynki, która dziesięć lat temu zachorowała na raka, komentuje sprawę syna piłkarza i Magdy Stępień.

Jakub Rzeźniczak
fot. Instagram/Jakub Rzeźniczak/screen

Jakub Rzeźniczak od kilkunastu dni boryka się z poważnym kryzysem wizerunkowym, wywołanym sprawą leczenia jego chorego na nowotwór synka. Matka chłopca, modelka Magdalena Stępień, która półrocznego Oliwiera wychowuje samotnie po tym, jak Rzeźniczak porzucił ją pod koniec ciąży, kiedy tylko poznała diagnozę dziecka, od razu zaczęła szukać możliwości jego leczenia i takie pojawiły się w jednej z klinik w Izraelu, o czym Stępień mówiła na Instagramie. Jednocześnie poinformowała także o rozpoczęciu zbiórki na pokrycie wstępnych kosztów, związanych z transportem oraz badaniami Oliwiera w izraelskiej placówce. Zbiórka opiewała na 350 tysięcy złotych, które udało się zebrać w zaledwie kilka godzin.

Redakcja poleca

Zbiórka wywołała olbrzymie kontrowersje wśród internautów, ponieważ zarzucono Stępień i Rzeźniczakowi, że jako osoby pokazujące życie na dość wysokim poziomie materialnym, powinni na pokrycie takich kosztów mieć. Wyrazicielem tych kontrowersji w sieci był Dziki Trener, który w swoim materiale zadawał pytania o to, jak możliwe jest, że rodzice Oliwiera, a głównie Rzeźniczak, nie mają takich pieniędzy. Piłkarz, który nigdy nie komentuje życia prywatnego, i tym razem milczał, co tylko potęgowało negatywne komentarze o tym, że miałby żałować pieniędzy na leczenie Oliwiera.

Zobacz także: Krzysztof Stanowski broni Kuby Rzeźniczaka? "Próbuje się zrobić z niego potwora"

Sprawie tej z boku przyglądał się dziennikarz Krzysztof Stanowski, który skontaktował się z piłkarzem Wisły Płock i w swoim materiale przekazał to, czego sam Rzeźniczak nie miał ochoty mówić przed kamerami - m.in. to, że Rzeźniczak nie brał udziału w zbiórce pieniędzy, nie była ona jego pomysłem oraz że temat pieniędzy na leczenie Oliwiera w Izraelu jest bezzasadny, bowiem piłkarz po prostu ma poważne wątpliwości co do tego, by chłopiec był leczony za granicą. Innymi słowy - nie wyraża zgody na przerwanie chemioterapii w Polsce - co dla Stępień, która przekonuje, że jeśli lekarze w Izraelu dają jej synkowi nawet kilka procent szans więcej, to nie wybaczyłaby sobie, że nie podjęła próby - jest nie do pomyślenia.

Kuba Rzeźniczak ma rację? Ojciec dziewczynki, która dziesięć lat temu zachorowała na raka, zabrał głos

Nowe światło na sprawę leczenia synka Magdy Stępień i Kuby Rzeźniczaka rzucił Bartosz Raj - dziennikarz, który jest ojcem dziecka, u którego dziesięć lat temu wykryto  nowotwór. Córka Raja miała inną diagnozę, ale było to właśnie z Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie pierwszą chemię przyjął syn piłkarza i modelki. Dziennikarz zaznaczył, że to inna choroba i inna sytuacja, ale w CZD pracują nadal ci sami lekarze, którzy pracowali dziesięć lat temu i którzy przez wszystkie lata choroby córki dziennikarza dokładali wszelkich starań, by rak ustąpił.

Bartosz Raj w rozmowie z serwisem Plotek stwierdził, że nie wie, na ile leczenie za granicą może przynieść lepsze rezultaty niż w Polsce, ale jego zdaniem Rzeźniczak ma prawo mieć takie zdanie, jakie ma.

Nie wiem, czy leczenie poza Polską przyniosłoby lepszy efekt. Tego chyba nie potrafi ocenić nikt poza lekarzami. Wiem natomiast, dlaczego Jakub Rzeźniczak może bronić swojej decyzji i jak do niej prawdopodobnie doszło - powiedział Raj. 18 lutego minie dokładnie 10 lat od zdiagnozowania nowotworu u mojej, wówczas 5-letniej córki. Wydarzyło się to oczywiście w CZD, który to szpital na lata stał się naszym drugim domem. To był inny nowotwór, inna choroba, inna sytuacja, ale wciąż pracują tam ci sami lekarze, którzy w 2012 roku informowali mnie o możliwej terapii i jej szansach na powodzenie - wyznał.

Redakcja poleca

Bartosz Raj wyjaśnił także, że sam szukał ratunku w wielu miejscach, ale przestał, kiedy ktoś uświadomił mu, że polskie Centrum Zdrowia Dziecka ma jeden z najlepszych oddziałów neurochirurgicznych w Europie. Jego zdaniem te poszukiwania dawały mu poczucie, że nie wszystko jest beznadziejne, a w tak trudnej sytuacji ciężko wymagać od siebie racjonalnego myślenia.

Znalazłem wtedy całą masę specjalistycznych klinik, które za mniejsze lub większe pieniądze, dalej lub bliżej dawały mi poczucie, że nie wszystko jest beznadziejne. Łatwiej jest uwierzyć, że ktoś umie pomóc, tylko dlatego, że jest za granicami Polski. Trudniej wtedy - albo jest to całkowicie niemożliwe - wymagać od siebie rozsądnych, przemyślanych, opartych na faktach decyzji (...). Szukałem też pomocy w innych, nie tylko prywatnych placówkach, znakomitych ośrodkach leczenia nowotworów u dzieci w Sztokholmie i na Wyspach Brytyjskich (...). Dostałem jedną odpowiedź, która mną wstrząsnęła. W mailu jeden z lekarzy oddziału onkologicznego zgodził się na przesłanie dokumentacji medycznej, ale zapytał, jakie powody są tego, że chcę zabierać dziecko z najlepszego oddziału neurochirurgicznego i onkologicznego nie tylko w Polsce, ale też w Europie.To wtedy zapadła decyzja - zostajemy. Tu mają najlepszą z możliwych diagnostykę, sprzęt i lekarzy - skwitował Bartosz Raj.

gwiazdy które działają charytatywnie
10 Zobacz galerię
fot. EAST NEWS
####default####