Sprawa dla reportera. Ekspert bezdusznie do płaczącego bohatera: "Pan odstawia pewien teatr"
Kolejna afera w "Sprawie dla reportera". Kiedy gość wybuchł płaczem, ujawniając śmierć matki, ekspert okazał kompletną znieczulicę. "Pan odstawia pewien teatr".
" Sprawa dla reportera" to jeden z tych programów TVP, które już od lat budzą olbrzymie zainteresowanie widzów. Format gości na antenie od 1983 roku niemal nieprzerwanie, emocjonując fanów zaskakującymi sprawami, a także wspierając tych, których losy są poruszane w reportażach. Królową programu od lat jest Elżbieta Jaworowicz, która przyzwyczaiła widzów do swojej wnikliwości, a także niezmiennego wizerunku, obejmującego elegancką czarną fryzurę, skórzaną kurtkę i akrobatycznie złożone nogi.
Niestety, z biegiem czasu "misyjny program", jakim była niegdyś "Sprawa dla reportera", stał się - w ocenie wielu komentatorów - szopką, w której nie liczą się już prawdziwe problemy, a tanie widowisko. Nie brak sytuacji, w których zarówno widzowie, jak i goście w studiu, odczuwają konsternację. Niektórzy zdenerwowani opuszczają studio, inni z zażenowaniem słuchają "eksperckich" komentarzy i wywodów, umniejszających ich problemy - tak jak na przykład w niedawnym odcinku, gdzie zaproszony do studia ksiądz drwił z mężczyzn, będących ofiarami bicia w rodzinnym domu.
Zobacz także: Maciej Orłoś dostał propozycję do "Tańca z gwiazdami". Padła gigantyczna suma pieniędzy
Bezduszne zachowanie eksperta w "Sprawie dla reportera"
Bohaterem najnowszego odcinka "Sprawy" był pan Matusz, który zgłosił się, ponieważ czuje się niesprawiedliwie potraktowany przez ojca. Mężczyźni byli wspólnikami biznesowymi i prowadzili razem klinikę stomatologiczną, przynoszącą duże zyski. Bohater reportażu, który sam określa się mianem "milionera", przekonuje, że ojciec pozbawił go udziałów w spółce, a także wyrzucił go z jego apartamentu. Teraz pan Matusz żyje "w slumsach". Jego ojciec nie zgodził się na udział w programie, jednak wyjaśnił, że powodem decyzji jest niewdzięczne zachowanie syna w stosunku do chorej matki.
Tradycyjnie najpierw wyemitowany został reportaż, a potem odbyła się dyskusja w studiu. Pan Mateusz przyznał wtedy, że bierze leki psychotropowe i sam ma problemy ze zdrowiem. Dodał także, że zaledwie kilka dni wcześniej jego matka zmarła. Mówiąc to, bohater nie wytrzymał i się rozpłakał. Goście w studiu wyrazili współczucie, jednak jeden z ekspertów uznał, że to właściwy moment, by przejść do "ofensywy". Mecenas Kaszewiak nie dowierzał słowom pana Mateusza i chciał dowiedzieć się, jak to możliwe, by matka, chora psychicznie od sześciu lat, mogła trzy lata temu przekazać synowi darowiznę.
Pytanie to sprawiło, że pan Mateusz poczuł się niezręcznie i z ironią stwierdził, że ekspert ma "wspaniałe serce", skoro o to pyta w takim momencie.
Nie jesteśmy klakierami, żeby tu panu klaskać. Pan odstawia pewien teatr - tłumaczył prawnik, na co bohater reportażu stwierdził, że jest atakowany a Kaszewiak mu zazdrości.
Nie mam panu czego zazdrościć, nie mam konfliktu ze swoim tatą. To jest absurdalna rozmowa - zakończył mecenas.
Emocje wkrótce opadły, a pan Mateusz przeprosił eksperta. Mimo to u części widzów niesmak pozostał. W sieci znowu pojawiły się komentarze, że to nie jest ten sam program, co kiedyś.