Obserwuj w Google News

Monika Miller przeszła przeszczep włosów. Opowiedziała o szczegółach: „Słyszałam, jak wycinają mi skórę”

2 min. czytania
09.08.2022 18:30
Zareaguj Reakcja

Monika Miller jakiś czas temu poinformowała, że pod koniec 2021 roku lekarze w końcu zdiagnozowali, z czym się zmaga. Okazało się, że wnuczka Leszka Millera cierpi na fibromalgię, przewlekłą chorobę, która skutkuje m.in. wypadaniem włosów. Celebrytka zdecydowała się więc na przeszczep włosów. Teraz opowiedziała o szczegółach operacji.

Monika Miller
fot. screen Instagram monika.milller

Monika Miller zmaga się z fibromalgią, przewlekłą chorobą charakteryzującą się bólem nie tylko kości i stawów, ale też tkanek miękkich. Początkowo lekarze sądzili, że wypadanie włosów i ból to skutek stresu. Wnuczka polityka próbowała wszelkich sposobów na zatrzymanie łysienia – od wcierek, przez mezoterapię, po zastrzyki. W lutym 2022 roku przeszła przeszczep włosów metodą FUT.

Zobacz także:  Monika Miller jest nieuleczalnie chora. Usłyszała diagnozę. "Poszło jak domek z kart"

Monika Miller o przeszczepie włosów: „Słyszałam, jak wycinają mi skórę”

Monika Miller o przeszczepie włosów opowiedziała na TikToku. Zdecydowała się na metodę Follicular Unit Transplantation. Lekarze wycinają wtedy fragment skóry z okolicy głowy i przeszczepiają mieszki włosowe w miejsca, w których nie rosną włosy.

- Metoda, którą wybrał mój lekarz nazywa się FUT, czyli wycinają ci pasek skóry razem z cebulkami z tyłu głowy. Zostaje po nim blizna, ale jest niewidoczna, jeżeli lekarz wie, co robi – mówiła Monika Miller.

Redakcja poleca

Opowiada, że podczas operacji była przytomna. Jedynie na początku dostała „Głupiego Jasia”, a potem lekarz zrobił „zastrzyk taką wielką strzykawką z tyłu głowy”. Zrelacjonowała, co działo się później.

- Słyszałam, jak wycinają mi skórę i potem wszystko zszywają. Czułam tylko ucisk z tyłu głowy. Później wzięli ten kawałek skóry z cebulkami, pocięli go na takie małe kawałeczki i zaczęli wyciągać wszystkie cebulki pojedynczo – tłumaczyła Monika Miller.

- Trzy dni później mogłam zdjąć bandaż. To po to, by moja głowa nie spuchła za bardzo i żeby żadna z włożonych cebulek - które były wkładane przez cztery godziny - nie wypadła – opowiadała.

Monika Miller pokazała też kilka zdjęć, które zostały wykonane podczas zabiegu, tuż po nim oraz kilka tygodni i miesięcy po. Zapewniła, że operacja jest bezbolesna, mimo tego, jak okropnie to wszystko wygląda. Zabieg oczywiście się udał i widać pierwsze efekty.

Jeszcze zanim doszło do operacji, Monika Miller opowiedziała, ile musi zapłacić za przeszczep włosów. W TVN przyznała, że cena jest ustalana indywidualnie. Zabieg wyceniono na 20 tys. zł.

####default####