Mąż Joanny Krupy pomaga w ewakuacji dzieci z Ukrainy. Przerażająca relacja: „Rosjanie zabierają dwulatki”
Obserwuj w Google News

Mąż Joanny Krupy pomaga w ewakuacji dzieci z Ukrainy. Przerażająca relacja: „Rosjanie zabierają dwulatki”

Klaudia Bochenek
2 min. czytania
19.03.2022 18:26
Zareaguj Reakcja

Mąż Joanny Krupy szybko zdecydował o przyjeździe z Kalifornii do Polski. Zaangażował się w pomoc uchodźcom z Ukrainy, a szczególnie zwraca uwagę na losy dzieci. Wraz ze znajomymi robi wszystko, aby uratować jak najwięcej osób.

Joanna Krupa Douglas Nunes
fot. Screen Instagram nunes451

Wojna w Ukrainie trwa już od przeszło trzech tygodni. Na razie próżno wyczekiwać zawieszenia broni i dojścia do wzajemnego porozumienia. W wyniku ostrzałów i bombardowań nie tylko obiektów militarnych, ale i cywilnych, zginęły setki mieszkańców, w tym wiele dzieci. Mer Lwowa, Andrij Sadowy, podał, że 109 nieletnich poniosło śmierć przez działania wrogich wojsk. Konieczne jest ratowanie najmłodszych - w tę inicjatywnę zaangażował się mąż Joanny Krupy.

Zobacz także:  Wojna na żywo – najnowsze informacje

Mąż Joanny Krupy pomaga w ewakuacji dzieci z Ukrainy

Douglas Nunes, mąż Joanny Krupy, ściśle współpracuje fundacją Alliance 4 Children in Ukraine. Do zadań biznesmena należy m.in. organizowanie transportu. Finansuje i kupuje specjalnie opancerzone pojazdy, dzięki którym możliwe jest wywiezienie dzieci z najbardziej zagrożonych obszarów w Ukrainie.

- Tak jak każdy, kto ma serce, oglądałem, co się dzieje w czasie tej wojny i to nie dawało mi spokoju. Żona wie, że nie potrafię usiedzieć na miejscu, więc podjęliśmy decyzję, że tym razem ja przyjadę, a ona dojedzie do nas później. Chcę po prostu działać, pomagać – mówił Douglas Nunes w „Dzień dobry TVN”.

Fundacja, z którą działa, współpracuje nie tylko z polskim rządem, ale również z tym ukraińskim oraz Komisją Europejską. Mąż Joanny Krupy powiedział, co Rosjanie robią z dziećmi.

- Zginęło już 109 dzieci, Rosjanie zabierają dwulatki, które płaczą, dyrektorzy sierocińców boją się wychodzić, mimo że są specjalnie dostosowane ekipy. Widzą, że dzieci są zabijane. Tydzień temu ktoś przejechał przed nimi czołgiem. To są dzieci z ogromnymi traumami. Musimy wesprzeć je tam i zapewnić im miejsca tutaj i w całej Europie – mówił Douglas Nunes.

Redakcja poleca

Fundacja codziennie odbiera wiele telefonów – m.in. od dyrektorów sierocińców. Zależy im na tym, aby ewakuować wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mówią, że nie przetrwają dwóch tygodni. Potrzebne są więc karetki i wykwalifikowani kierowcy.

- Wystarczy popatrzeć na twarze tych dzieci. Ja od razu widzę twarz swojej córki. To bardzo mnie dotyka – podsumowuje Douglas Nunes.

Sonda Radia ZET
####default####