Barbarze Kurdej-Szatan znowu puściły nerwy. Wybuchła w wywiadzie. "Ale o czym pan mówi?!"
Barbara Kurdej-Szatan próbuje podreperować wizerunek po aferze ze wpisem o Straży Granicznej, w związku z czym udzieliła kolejnego wywiadu. Niestety tym razem nie poszło tak gładko. Sugestia dziennikarza wyprowadziła aktorkę z równowagi.

Barbara Kurdej-Szatan poniosła surowe konsekwencje za emocjonalny wpis o Straży Granicznej. Aktorka straciła rolę w "M jak miłość", w dodatku - jak donosi Pudelek - ma wkrótce zniknąć z kampanii sieci Play. Sprawę postu cały czas bada prokuratura, a w sieci na gwiazdę sypie się hejt. W dodatku o skandalu usłyszały białoruskie media wspierające reżim Łukaszenki i wykorzystały agresywną wypowiedź Kurdej-Szatan w swojej ofensywie przeciwko Polsce.
Mimo problemów aktorka wróciła już do aktywności na Instagramie. Zdecydowała się także udzielić kilku wywiadów, w których jeszcze raz odniosła się do kontrowersyjnego wpisu. W rozmowie z Magdą Mołek Kurdej-Szatan prawie się popłakała. Zdradziła też, że o stracie roli w "M jak miłość" dowiedziała się z mediów, ponieważ nikt z TVP nie pokwapił się, żeby ją o tym poinformować. Aktorka wybielała się także w rozmowie z "Dużym Formatem". Z pewnością miała nadzieję, że udzielając kolejnego wywiadu, tym razem byłemu naczelnemu "Super Expressu", także uda jej się ocieplić wizerunek. Niestety przebiegły dziennikarz pokrzyżował jej plany.
Barbara Kurdej-Szatan zdenerwowała się na dziennikarza
Sławomir Jastrzębowski zasugerował w rozmowie, że wywiad na kanale Magdy Mołek był ustawiony.
My rozmawiałyśmy ze sobą po raz pierwszy w życiu. Nawet jej nie spotkałam prywatnie ani też zawodowo nigdy wcześniej […] Widocznie rozumiemy się nawzajem. To nie było ustawione - wytłumaczyła jeszcze spokojnie Barbara Kurdej-Szatan.
Kolejna sugestia dziennikarza brzmiała, że aktorka podobnie jak i inni znani z show-biznesu żyją w "celebryckiej bańce" i mimo tego, że nie rozumieją, co się wokół nich dzieje, chętnie komentują rzeczywistość w mediach. Krótko mówiąc, nie znają prawdziwego życia. To rozsierdziło byłą gwiazdę "M jak miłość".
Ale o czym pan mówi?! Wychowałam się na blokowisku, miałam długi, problemy z pieniędzmi. Każdy z nas ma jakieś doświadczenia i to, że teraz pracuję w telewizji… - uniosła się Kurdej-Szatan.
Jeszcze pracuje pani w telewizji? - kąśliwie przerwał aktorce.
Jeszcze tak - odparła zdenerwowana.
W rozmowie poruszono także wątek wykorzystania wypowiedzi Barbary Kurdej-Szatan w białoruskiej telewizji. Aktorka tłumaczyła, że to przez polskie media trafiła do serwisu reżimówki Aleksandra Łukaszenki.
Tutejsze media tak rozdmuchały sytuacje z moim wpisem, że sami narobili afery. Gdyby nie narobili afery z tego wpisu, to białoruskie media nawet by tego nie dostrzegły - stwierdziła.
Barbara Kurdej-Szatan na zdjęciach z początku swojej popularności
