Obserwuj w Google News

Anna Kalczyńska popłakała się na wizji. Wyjaśniła, co ją poruszyło. "Te dzieci nie wrócą do domów"

Anna Skalik
2 min. czytania
09.04.2022 16:07
Zareaguj Reakcja

Anna Kalczyńska popłakała się na wizji podczas niedawnego odcinka "Dzień Dobry TVN". Teraz prezenterka wyjaśniła, co tak bardzo ją poruszyło.

Anna Kalczyńska
fot. Instagram/Anna Kalczyńska/screen

Anna Kalczyńska jest jedną z najbardziej lubianych prezenterek " Dzień Dobry TVN". W śniadaniówce poza "lekkimi" tematami bardzo często omawiane są sprawy trudne, które mocno poruszają nie tylko widzów, ale i prowadzących, którym niejednokrotnie nie udaje się zapanować nad emocjami. Tak właśnie było w jednym z odcinków DDTVN, który prowadziła Anna Kalczyńska oraz towarzyszący jej Andrzej Sołtysik. W programie wyemitowano materiał, ukazujący różne historie dzieci i nastolatków, którzy musieli uciekać z Ukrainy. Wtedy też prezenterce słowa wprost ugrzęzły w gardle z emocji, a rozmowę musiał przejąć współprowadzący.

Zobacz także: Jurek Owsiak apeluje do władz. "Co za przerażający pomysł!". Chodzi o rocznicę katastrofy smoleńskiej

Anna Kalczyńska popłakała się w "DDTVN". Tłumaczy, co ją poruszyło

Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie Anna Kalczyńska publikuje w swoich social mediach wpisy, w których zachęca do wspierania uchodźców. Sama jest bardzo poruszona wojną i przyznaje, że od kiedy Rosja dokonała inwazji na naszych sąsiadów, nie jest w stanie normalnie funkcjonować.

W najnowszym wywiadzie dla "Plejady" prezenterka wyjaśniła, co tak bardzo ją poruszyło w reportażu, podczas którego, będąc na wizji, nie zapanowała nad emocjami. Jak przyznała, nie wstydzi się tego.

Pokazywaliśmy wtedy reportaż o sierotach z Ukrainy, które trafiły do SOS Wiosek Dziecięcych w Polsce. Te dzieciaki mówiły, że marzą o tym, by jak najszybciej wrócić do ojczyzny. A Ukraina przecież każdego dnia jest niszczona. Rosjanie bombardują kolejne miasta i obracają je wniwecz. Odbudowanie ich nie będzie łatwe i zajmie lata. To jasne, że te dzieci nie wrócą do swoich domów w przeciągu najbliższych tygodni czy miesięcy. Ich marzenia legły w gruzach. Dosłownie. I to mnie tak bardzo wzruszyło i poruszyło - powiedziała "Plejadzie" Kalczyńska.

Redakcja poleca

Prezenterka przyznała, że nie choć pierwszy raz tak bardzo wzruszyła się na wizji, to jednak już wcześniej zdarzało się jej płakać w pracy.

Na wizji tak, ale już kiedyś, gdy pracowałam jeszcze w TVN24, zdarzyło mi się płakać pomiędzy serwisami informacyjnymi, które prowadziłam. Mówiliśmy wtedy o tragedii, która wydarzyła się w Szczecinie. Rozpędzony samochód wjechał w kilkuosobową rodzinę, idącą chodnikiem. To było straszne, bo co godzinę informowaliśmy o zgonie kolejnej osoby. Nie byłam w stanie poradzić sobie z emocjami. Gdy zeszłam z wizji, poleciały mi łzy po policzkach. Doszłam wtedy do wniosku, że nie chcę już dłużej przekazywać widzom tak tragicznych wiadomości. Niedługo potem otrzymałam propozycję przejścia do "Dzień dobry TVN". Paradoksalnie dziś mam poczucie, że uciekających od tamtych tragedii, jestem w samych ich środku, mimo że nie pracuję już w TVN24. Teraz nie da się przed tym uciec. To stało się naszą codziennością - wyjaśniła prezenterka.

####default####