Obserwuj w Google News

Gaspar Noe otarł się o śmierć. Na co zachorował słynny reżyser?

3 min. czytania
20.07.2021 08:08
Zareaguj Reakcja

Gaspar Noe wyznał, że był o krok od śmierci. Doświadczenie sprawiło, że postanowił zmienić swój styl życia. Wpłynęło też na jego twórczość, co widać w najnowszym filmie twórcy - dramacie "Vortex".

Gaspar Noé
fot. CHRISTOPHE SIMON/AFP/East News

Gaspar Noe to argentyńsko-francuski reżyser, scenarzysta, operator i aktor filmowy. Niedawno zdradził swoim fanom, że otarł się o śmierć, co mocno odbiło się na jego życiu i działalności artystycznej. Wszystko przez udar mózgu.

Gaspar Noe miał udar mózgu. Reżyser był bliski śmierci

16 lipca 2021 roku na Instagramie Noe pojawiło się zdjęcie, które zmroziło fanom artysty krew w żyłach. Widzimy na nim filmowca na szpitalnym łóżku, podłączonego do respiratora.

Wylew krwi do mózgu - Dzień 11 - Życie jest lepsze

Fani reżysera obecni na Festiwalu Filmowym w Cannes 2021 mogli być w lekkim szoku, bo Noe pojawił się na wydarzeniu, a tego samego dnia odbyła się premiera jego najnowszego filmu pod tytułem "Vortex". Jak podaje Polska Agencja Prasowa, wszystko wyjaśniło się z czasem. Okazało się bowiem, że zdjęcie z Instagrama pochodzi sprzed półtora roku i obecnie reżyser jest cały i zdrowy.

Redakcja poleca

Szpitalne doświadczenie wpłynęło jednak na jego podejście do życia i twórczość, co objawia się w dramacie "Vortex". W wywiadzie dla IndieWire Noe skomentował swój pobyt w szpitalu.

 Półtora roku temu miałem udar krwotoczny mózgu i prawie umarłem. Wydarzył się cud, bo przeżyłem, a mój mózg nie został uszkodzony. Dwa miesiące po moim wyjściu ze szpitala wybuchła pandemia i wszędzie rozpoczęła się izolacja. Przez pół roku siedziałem w domu i oglądałem filmy Mizoguchiego. Każdego dnia oglądałem jedno lub dwa japońskie arcydzieła. To był chyba najspokojniejszy czas w moim życiu. (...) Mogłem zostać tak po prostu wymazany z tego świata, ale dostałem drugą szansę. Po czymś takim na pewnych rzeczach nagle przestaje ci zależeć. Od tamtej pory ani razu nie zażyłem narkotyków i natychmiast rzuciłem palenie. Przestałem nawet dodawać sól do jedzenia. Dzięki udarowi dotarło do mnie, że kiedyś umrę, że to wszystko się kiedyś skończy.

Słynący z dość psychodelicznych, prowokujących i pełnych erotyzmu filmów Noe w swoim ostatnim dziele stworzył kameralną historię o przemijaniu, co w pewien sposób jest powiązane z udarem, który przeszedł. Inspiracją byli jednak rodzice filmowca.

Ta historia jest dla mnie bardzo ważna. Mój ojciec, który ma 88 lat, jest wciąż niesamowicie aktywny. Maluje, pisze, rok temu zachorował na COVID-19 i wyszedł z tego cało. Moja matka natomiast osiem lat temu zaczęła tracić rozum na skutek choroby i później zmarła. Kiedy ludzie zaczynają rozumieć, że ich rodzice mają Alzheimera, myślą, że muszą nieść ten krzyż i nie chcą tego rozgłaszać. To bardzo dziwne. Robiąc ten film, odkryłem, że wiele osób codziennie troszczy się o swoich rodziców i nigdy o tym nie mówi. To była część mojego życia, życia mojego ojca, gdy opiekował się matką. Mówienie o tym jest bardzo oczyszczające. Chciałem zadedykować ten film wszystkim osobom, które tracą rozum, zanim stracą serca.

Na razie nie wiadomo, kiedy ta bardzo osobista opowieść trafi do polskich kin.

Redakcja poleca

"Vortex" - o czym jest film?

Historia ukazana w "Vortex" opowiada o dwójce starszych ludzi, którzy zmagają się z demencją. Film to belgijsko-francusko-monakijska koprodukcja. W rolach głównych wystąpili Dario Argento, Françoise Lebrun i Alex Lutz. Miłośnicy twórczości Noe są zgodni, że "Vortex" to tytuł nietypowy dla filmowca słynącego dotąd z kontrowersji.

Oglądaj

Chcesz być na bieżąco? Dołącz do grupy "Filmy i seriale - newsy i dyskusje fanów" na Facebooku
RadioZET.pl/PAP/IndieWire

####default####