Tamara Gonzalez Perea padła ofiarą rasizmu. Wspomina książkę "W pustyni i w puszczy"
Tamara Gonzalez Perea, znana jako Macademian Girl, opowiedziała, że w dzieciństwie była ofiarą rasizmu. Gwiazda twierdzi, że książka "W pustyni i w puszczy" promuje wiele krzywdzących stereotypów i nie powinna być lekturą dla młodszych dzieci.

Tamara Gonzalez Perea była w dziedziństwie ofiarą rasizmu. Macademian Girl, bo tego pseudonimu używała jako blogerka, ma latynoskie korzenie. Swoją nietypową, egzotyczną urodę zawdzięcza rodzinie ojca, który pochodził z Panamy. Jej prababcia natomiast była Indianką. Choć gwiazda "Pytania na śniadanie" urodziła się i wychowała w Polsce (konkretnie w Szczecinie), od dzieciństwa musiała mierzyć się z obraźliwymi komentarzami na temat jej wyglądu i pochodzenia.
- Byłam nazywana "czarnuchem", "Murzynem", "pierd****ym asfaltem", w wieku 11 lat słyszałam komentarze w stylu "ty piep***ny Murzynie wyp*****laj z naszego kraju. (…) Pamiętam jak dziś sytuację, gdy po dzwonku szłam w kierunku klasy i ktoś mi napluł na plecy. Byłam w mundurku szkolnym, więc nie mogłam go zdjąć, musiałam zaprać. Słyszałam tylko żarty i rechot uczniów za swoimi plecami. Takie doświadczenia zdominowały moje dzieciństwo. Do tego stopnia odcisnęły na nim piętno, że nie mam z tego okresu praktycznie żadnych pozytywnych wspomnień - zdradziła w rozmowie z Plejadą.
Zobacz także: Macademian Girl była ofiarą rasizmu. Wstrząsające wyznanie byłej blogerki
Tamara Gonzalez Perea krytycznie o książce "W pustyni i w puszczy"
Tamara Gonzalez Perea doświadczyła rasizmu ze strony rówieśników. Gwiazda wyznaje jednak, że nie ma żalu bezpośrednio do nich - winą obarcza rodziców i wychowawców, którzy nie zwrócili dzieciom uwagi na nietolerancyjne zachowania. Co więcej, prowadząca "Pytania na śniadanie" uważa, że książka Henryka Sienkiewicza "W pustyni i w puszczy", która jest lekturą szkolną, również promuje wiele oburzających postaw.
- Absolutnie nie uważam, że "W pustyni i w puszczy" jest w całości rasistowską książką, ale jestem zdania, że promuje wiele postaw, na które dzisiaj nie powinno być już przyzwolenia. Dzieci, które nie mają jeszcze przecież ani obycia w świecie, ani dystansu do tego co czytają, nie powinny nasiąkać w tak młodym wieku wykrzywionym obrazem innych kultur. Inaczej tę książkę odbiera dorosły, gdy ma już wykształcony światopogląd, a inaczej dziecko, które ma 11 lat i nie ma pewnych filtrów. Ta książka promuje słowa typu "Murzyn" oraz wiele krzywdzących stereotypów na temat rdzennych mieszkańców Afryki (...) To jedna z podstawowych lektur, z której dzieci czerpią wiedzę o Afryce. Ktoś powie, że to jest fikcja literacka – oczywiście. Jednak inaczej taką fikcję odbierają dzieci, a inaczej dorośli. Nie widzę problemu w tym, że ta książka jest ogólnodostępna i nie chodzi przecież o to, że ma zostać teraz wpisana na listę książek zakazanych, ale niech czytają tę pozycję dorośli, a nie dzieci w szkole podstawowej. Młode umysły odbierają wiele treści dużo dosadniej. Trudno jest potem dziecku wytłumaczyć, że chociaż "w tej książce każdy czarny jest dziki, głupi i kradnie", to w rzeczywistości tak nie jest. Jest mnóstwo innych pozycji w kanonie lektur, które napisał Henryk Sienkiewicz, a przecież nie budzą one takich kontrowersji - wyznała Tamara Gonzalez Perea w rozmowie z "Plejadą".
Zgadzacie się z nią?