Paulina Młynarska odważnie o mastektomii. Ma dość wytykania palcami kobiet po zabiegu
Obserwuj w Google News

Paulina Młynarska odważnie o mastektomii. Ma dość wytykania palcami kobiet po zabiegu

3 min. czytania
09.03.2021 16:45
Zareaguj Reakcja

Paulina Młynarska poddała się podwójnej mastektomii. Dziennikarka opowiedziała o zabiegu w rozmowie z "Krytyką Polityczną". Jak stwierdziła, "patriarchalna kultura odbiera kobietom prawo decydowania o własnym ciele", a wiele kobiet unika operacji, ponieważ piersi wciąż są traktowane jako najważniejszy "atrybut kobiecości". 

Paulina Młynarska
fot. Artur Zawadzki/REPORTER/EAST NEWS

Paulina Młynarska poddała się podwójnej mastektomii, czyli operacji usunięcia obu piersi. Mieszkająca w Grecji dziennikarka wyjaśniła, że zabieg został wykonany w celach profilaktycznych po tym, jak wykryto u niej zmiany morfologiczne, świadczące o wysokim ryzyku zachorowania na złośliwego raka piersi. Obecnie siostra Agaty Młynarskiej przechodzi rekonwalescencję. Zgodziła się udzielić wywiadu "Krytyce Politycznej" - jak podkreśliła - pierwszego i ostatniego, w którym opowiedziała o swojej mastektomii. 

Natalia Dawidowska z "Big Brothera" usunęła obie piersi. Chora na raka gwiazda prosi o pomoc

Agata Młynarska o usunięciu piersi

Dziennikarka wyjawiła powody swojej decyzji w wywiadzie o wymownym tytule "A słyszała pani, co ta Młynarska se zrobiła". Jak podkreśla, był to długi proces, a ostateczna decyzja zależała od wielu komplikacji, które wydarzyły się na przestrzeni lat. 

Cała procedura, badania, rozmyślanie nad operacją były, rzecz jasna, rozciągnięte w czasie. To był kilkumiesięczny proces. W takich sytuacjach nie ma jednej standardowej, ani dobrej reakcji. Mam za sobą dość długą historię "przygód" piersiowych, ponieważ pierwszą operację usunięcia guzka przeszłam jako 21-latka i od tamtego czasu wiedziałam, że jako osoba będąca w grupie podwyższonego ryzyka muszę się bacznie obserwować. Nie zaniedbałam tego nigdy - powiedziała w rozmowie z "Krytyką Polityczną".

Dziennikarka wyznała, że na tym etapie miała wybór: przyjmować leki i regularnie poddawać się kontroli albo od razu zdecydować się na mastektomię. Każda opcja wiązała się z masą skutków ubocznych. Trudny wybór sprawił, że gwiazda zaczęła rozglądać się za innymi opcjami leczenia. 

Przeżyłam coś okropnego, bo najpierw ucieszyłam się, że nie mam raka, a dwie sekundy później usłyszałam, że muszę się leczyć tak, jakbym na niego zachorowała. Pamiętam, że jak automat ruszyłam wtedy na spacer z moimi psami. Szłam, trzęsłam się i huczało mi w głowie - wspomina. Potem szybko przeskoczyłam do fazy targowania się. Zaczęłam wydzwaniać po różnych przychodniach, lekarzach, znajomych, nieznajomych, wypisywać chaotyczne maile, wypytywać o drugą, trzecią i kolejną opinię w nadziei, że może jest jeszcze jakaś trzecia, mniej inwazyjna opcja - powiedziała Młynarska. 

Była prowadząca "Miasta Kobiet" przyznała, że bardzo pomogły jej kontakty nawiązane dzięki pracy w mediach. Zdawała sobie sprawę, że ma sporo szczęścia, dlatego mimo początkowych oporów zdecydowała się publicznie opowiedzieć o swojej operacji i przełamać tabu. Jej zdaniem wiele kobiet w Polsce unika profilaktycznej mastektomii, ponieważ obawia się reakcji otoczenia. Paraliżuje je myślenie, że staną się nieatrakcyjne w oczach mężczyzn.  

Przy czym uwaga, teraz będzie banał, ale dla niektórych chyba jednak odkrycie. Rak piersi nie dotyczy tylko piersi. On się w nich zaczyna, a potem daje przerzuty i zabija! Życie w wielu przypadkach ratuje mastektomia, która jednak – w przeciwieństwie do wycięcia macicy i/lub jajników – wzbudza ogromne emocje z tej prostej przyczyny, że piersi są na zewnątrz. Dlatego osoby rozważające amputację wytyka się palcem i mówi im: „okaleczysz się”, „musisz trzymać piersi na swoim miejscu, inaczej przestaniesz być kobietą”. Czyli co? Mam złożyć swoje życie na ołtarzu tego infantylnego fetyszyzmu? Powinnam grzecznie umierać ze strachu przy każdym badaniu kontrolnym, czekając na, to kiedy "się zacznie"? Już się robi. Niedoczekanie wasze - powiedziała w wywiadzie Młynarska.

Jak wyjaśniła, "złej prasie" mastektomii winna jest patriarchalna kultura narzucająca kobietom konkretne wzorce. 

Kobieta nie może dysponować swoim ciałem wedle własnego uznania i dla własnego dobra, lecz w sposób, jakiego życzą sobie męskie oczy i wypracowane przez tysiące lat męskie narracje. Dlatego my, kobiety, opisujemy i określamy siebie głównie poprzez ciało. Do takiej roli jesteśmy całe życie przyuczane. Już jako małe dziewczynki słyszymy, a przede wszystkim obserwując - widzimy, że dla kobiet ciało jest najważniejsze, że musi spełniać określone kanony piękna i funkcję seksualnego obiektu, którego głównym atrybutem jest właśnie biust - podkreśliła była prowadząca "Miasta Kobiet".

Sonda Radia ZET
####default####