Obserwuj w Google News

Mikołaj Krawiecki z „Top Model” pomaga Ukraińcom. „Widziałem, jak rakieta spada na szkołę”

Klaudia Bochenek
3 min. czytania
19.03.2022 17:33
Zareaguj Reakcja

Mikołaj Krawiecki, gwiazda programu TVN „Top Model”, niedawno poinformował o zawieszeniu kariery. Według niego to „obowiązek moralny” w niesieniu pomocy humanitarnej potrzebującym osobom w Ukrainie. Już od ponad dwóch tygodni pomaga m.in. w transporcie uchodźców do Polski.

Mikołaj Krawiecki
fot. Screen Instagram krawieckim

Wojna w Ukrainie trwa już od ponad trzech tygodni. Ani Rosja, ani Ukraina nie mają zamiaru skapitulować. Niektóre miasta wręcz obróciły się w pył, giną kolejni cywile - ostrzeliwane są szkoły, szpitale, obiekty kultury i budynki mieszkalne. Już ponad 2 miliony osób znalazły się w Polsce. Otrzymują kompleksową pomoc i dach nad głową. Również celebryci włączyli się w wolontariat, jednak gwiazdor „Top Model” poszedł o krok dalej. Ryzykuje własne życie.

Zobacz także: Wojna na żywo – najnowsze informacje

Mikołaj Krawiecki z „Top Model” pomaga Ukraińcom. Wozi pomoc humanitarną i transportuje uchodźców

Gwiazda  „Top Model” nie wahała się ani chwili – kiedy media zaczęły informować o bombardowaniu Ukrainy i tysiącach uciekających mieszkańców, postanowił zaangażować się z całych sił. Od momentu wybuchu wojny nie był w domu.

Mikołaj Krawiecki w rozmowie z portalem „cozatydzien.tvn.pl” przyznał, że codziennie wykonuje kursy do Ukrainy. Aktualnie choruje na zapalenie płuc, ale stara się jakoś przetrzymać ten trudny czas. Aby wjechać w głąb kraju, konieczne jest skompletowanie wyposażenia i odpowiednich samochodów – nie jest to takie łatwe, ponieważ każdy wyjazd kosztuje stratę jednego lub dwóch pojazdów.

Wpływają na to kwestie techniczne lub stan dróg. Zdarzało się, że osoby sprzedające samochody oszukiwały na temat ich faktycznego stanu. Przez takie incydenty konieczna jest zmiana ustalonych planów.

- Musieliśmy przepakować dostawę, którą wieziemy na Białą Cerkiew, to 12 ton pomocy humanitarnej, nie ma nikogo już, kto byłby w stanie dojechać dalej niż za Lwów z taką pomocą, więc jesteśmy jedyni – tłumaczył Mikołaj Krawiecki w rozmowie z „cozatydzien.tvn,pl”.

- Śpimy po pół godziny w samochodzie na 20 godzin, rzadko mamy okazję się umyć. Póki co spaliśmy w bagażnikach naszych samochodów, w magazynie, który wynająłem. Mamy 400 km, żeby trafić do punktu, w którym możemy się przespać, żeby przejechać kolejne 200 km pod Kijów. Mieliśmy to zrobić w jeden dzień, ale sytuacja się zmieniła. Może to i dobrze, trzeba dbać również o morale grupy. Działamy w bardzo zorganizowany sposób, jeździmy konwojem, rozmawiamy na radiach, używamy syren i tak naprawdę bez zgranej komunikacji to by się nie udało – opowiada Mikołaj Krawiecki.

Model opowiada, że jest ciężko, a kiedy pierwszy raz na własne oczy zobaczył, co dzieje się na granicy i w Ukrainie, nie potrafił wrócić do domu. Pomaga codziennie. Przyznaje, że ludzie przekazali dary warte miliony złotych, które leżą w magazynach. Konieczne jest wpisanie wszystkiego w system, aby zapobiegać kradzieżom.

- W nocy jest bardzo nerwowo, nas akurat nie obowiązuje godzina policyjna, ale innych wolontariuszy już tak. Mieliśmy taki przypadek, że zatrzymała nas policja i powiedzieli, że mamy minutę na to, żeby wysiąść z samochodu, biorą nas na śnieg i pod kałachami spędzamy noc, albo szybko wyjeżdżamy z miasta – relacjonuje Mikołaj Krawiecki.

Redakcja poleca

Model pomaga też osobom, które potrzebują transportu. Pewnego razu spotkał się z nieufnością i przerażeniem rodziny z Charkowa. Kobiety zbyt bały się skorzystać z okazji ucieczki. Krzyczały „separatysty”.

Są jednak momenty, kiedy ma dość. Mikołaj Krawiecki przytacza tu historię związaną z komendantem Straży Granicznej w Ukrainie, który nie chciał go przepuścić, mimo odpowiednich dokumentów. Gdy spytał mundurowego o numer odznaki, ten spytał, czy go straszy. Model musiał stać w kilkugodzinnej kolejce.

Mikołaj Krawiecki martwi się o swoją rodzinę. Już długo nie widział się z bliskimi. Najbardziej boi się o narzeczoną, która dość źle znosi całą sytuację. Model przyznał także, że w Ukrainie widział przerażające rzeczy.

- Widziałem, jak rakieta spada na szkołę, w której są dzieci, ale nie chciałbym mówić o tym, co tam widziałem… - mówi Mikołaj Krawiecki.

- […] dostałem powiadomienie o tym, że cały mój transport przez dwa dni był dokładnie śledzony. Dostałem zdjęcia mapy, pokazanej przez aplikację ochronną, że ktoś przez dwa dni obserwował każdy mój ruch od Przemyśla, aż po sam Kijów. Każdą trasę, każdy metr. Musimy załatwiać sobie urządzenia maskujące lub oszukujące satelity. Pisałem mojej narzeczonej w Warszawie, że jeżeli ktokolwiek zapuka do drzwi, nawet policja, to żeby najpierw zadzwoniła na policję i dowiedziała się, czy oni o tym wiedzą, lub jak przyjedzie kurier, to ma zostawić przesyłkę pod drzwiami. To jest najgorsze, bo nas mogą złapać, mogą strzelać do nas, pogodzilibyśmy się z tym, wydaje mi się, że nasza psychika przyzwyczaiła się do tej myśli, ale gorsze jest to, co mogą zrobić osobom, które kochamy – tłumaczy Mikołaj Krawiecki.

RadioZET.pl/Cozatydzien.tvn.pl

Sonda Radia ZET
####default####