Kasia Smutniak opowiedziała o nieuleczalnej chorobie: "Muszę to zaakceptować"
Kasia Smutniak zmaga się z nieuleczalną chorobą - bielactwem. Polska gwiazda, która robi karierę we Włoszech do swojego schorzenia przyznała się dopiero trzy lata temu. W rozmowie z "Elle" zdradziła, że zaakceptowała chorobę i nauczyła się z nią żyć.

Kasia Smutniak to polska aktorka, która od lat mieszka i pracuje we Włoszech, choć oczywiście gości również w polskich filmach. Kilka lat temu mogliśmy ją zobaczyć w obrazie Jacka Borcucha - "Słodki koniec dnia", w którym zagrała m.in. u boku Krystyny Jandy.
O Kasi swego czasu głośno również było ze względu na chorobę, do której się przyznała. Aktorka od dziewięciu lat zmaga się z bielactwem, lecz zdecydowała się opowiedzieć o chorobie dopiero trzy lata temu. Od tamtego czasu chętnie uświadamia ludzi w kontekście tej choroby oraz bierze udział w rozmaitych kampaniach zdrowotnych.
Zobacz też: Kasia Smutniak błyszczała na festiwalu filmowym we Włoszech. Aktorka pokazała też piękną córkę
Kasia Smutniak opowiedziała o nieuleczalnej chorobie: "Muszę to zaakceptować"
42-letnia aktorka zainspirowała też inne gwiazdy czy modelki z bielactwem, aby mówiły głośno o swoim schorzeniu. Mimo wszystko jakiś czas temu Kasia miała wątpliwości, czy dobrze zrobiła, opowiadając na głos o bielactwie.
"Z jednej strony byłam dumna, że pokazałam prawdziwą siebie. Z drugiej, bałam się braku akceptacji. Tak naprawdę nic się nie wydarzyło. Pojawiło się wiele wsparcia, ale przede wszystkim przestałam widzieć plamy. Tak jak pieprzyki. (...) Pewnego dnia pomyślałam: „Istnieją setki filtrów Insta, które sprawiają, że jesteś piękniejszy, brzydszy, więcej kota, więcej astronauty, więcej nie wiem czego. … Dlaczego nie zrobić filtra upiększającego, który pokaże ci, jakbyś wyglądał z bielactwem ”? Zabrałam się więc do pracy nad moim filtrem kosmetycznym, który nazwałam #Beautyligo" - wyznała w mediach społecznościowych
Kasia w najnowszej rozmowie z "Elle" zdradziła, że przez lata nauczyła się żyć i funkcjonować z tą chorobą.
"Coś absolutnie niepotrzebnego, co jednak nie sprawia bólu. Okazało się, że po prostu nie potrafiłam pogodzić się z faktem, że nie kontroluję swojego ciała. Dotarło do mnie, że muszę zaakceptować bielactwo, bo z nim i tak nie wygram. Ale lata zajęło mi zrozumienie, że akceptacja nie oznacza poddania się. (...) Patrzę w lustro i nie widzę plam. Mam ich świadomość, ale ich nie widzę" - podsumowała.
Polskie gwiazdy, które pomagają Ukrainie. Znani Polacy wspierają ofiary wojny [GALERIA]
