Obserwuj w Google News

Julia Wróblewska po pół roku wyszła z ośrodka terapeutycznego. „Mam więcej odwagi”

2 min. czytania
08.05.2022 16:05
Zareaguj Reakcja

Julia Wróblewska poinformowała za pośrednictwem Instagrama, że właśnie zakończyła półroczną terapię. Odbywała ją w specjalistycznym szpitalu w Krakowie. Aktorka znana m.in. z „M jak miłość” czy „Magda M.” przekazała, że jest usatysfakcjonowana i czuje się o wiele lepiej.

Julia Wróblewska
fot. screen Instagram juleczkaaa_jula

Julia Wróblewska rok temu przekazała fanom, że znajduje się w fatalnym stanie psychicznym. Aktorka zdecydowała się na terapię po tym, kiedy objawy zaczęły się nasilać. Od 12 listopada 2021 roku znajdowała się w szpitalu specjalistycznym w Krakowie. Wszystko poszło zgodnie z planem i wróciła już do domu.

Zobacz także:  Julia Wróblewska trafi do ośrodka terapeutycznego. Aktorka zdradziła, z czym się zmaga. "9 objawów"

Julia Wróblewska zakończyła półroczną terapię

- Wróciłam do domu około tydzień temu, ale potrzebowałam czasu, by się przystosować i ogarnąć trochę rzeczy zanim Was powiadomię. Czuję wiele zmian, wiele do mnie dotarło. Nie będę i nie chcę mówić o tym jak wyglądało leczenie z szacunku do prywatności mojej oraz innych, którzy byli tam ze mną – pisze Julia Wróblewska w swoim poście na Instagramie.

Jak podaje, dowiedziała się o sobie wiele rzeczy – i tych pozytywnych, i tych całkowicie negatywnych, których wcześniej „nie chciała widzieć”. Przyznała również, że ma zamiar kontynuować terapię.

- Mogę powiedzieć natomiast, że dowiedziałam się o sobie wiele rzeczy, tych dobrych i tych bolesnych, których wcześniej nie chciałam widzieć. Zrobiłam tyle, ile mogłam w tak krótkim czasie, ale widzę też, że zmiany są kruche i mam zamiar kontynuować terapię. Czuję się dużo lepiej. Mam więcej odwagi, by dbać o siebie i stawiać siebie na pierwszym miejscu – pisze aktorka.

Redakcja poleca

Przyznała, że zmieniła się jej diagnoza. Wcześniej lekarze twierdzili, że aktorka cierpi na borderline, czyli zaburzenie osobowości chwiejnej emocjonalnie typu granicznego. Nie wstydziła się o tym mówić. W jednym z wywiadów przyznała, że od najmłodszych lat była na świeczniku, nie pozwalano jej na błędy i kazano się zachowywać w określony sposób. Zaczęła przyjmować leki i doszła do wniosku, że swoje potrzeby i emocje chowała pod „maską”.

- Zmieniła się też moja diagnoza, co obróciło moje myślenie do góry nogami, ale ją akceptuję. Teraz czas na to, by odkryć, kim jestem i czego chcę od życia, bo nigdy nie dałam sobie na to przestrzeni. Jeszcze sporo muszę się nauczyć. Myślę, że moja aktywność w mediach może się zmienić, nie do końca jeszcze wiem, jak chcę, by to wyglądało, ale będę przyglądać się moim uczuciom – kończy Julia Wróblewska.

####default####