Duffy ostro o "365 dni" Blanki Lipińskiej. "Zniekształca i bagatelizuje przemoc seksualną"
Film "365 dni" na podstawie książki Blanki Lipińskiej podbija Netfliksa. Polska produkcja przypadła do gustu subskrybentom w innych krajach, m.in. Wielkiej Brytanii. Z wielu miejsc słychać jednak także słowa krytyki. Obecność filmu na szczycie oglądalności zaniepokoiła brytyjską wokalistkę Duffy. Wokalistka niedawno wyznała, że przed laty została porwana i zgwałcona.

"365 dni" jakiś czas temu trafił na Netfliksa. Produkcja Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa na podstawie książki Blanki Lipińskiej cieszyła się wysoką oglądalnością w Polsce. W związku z tym postanowiono wprowadzić film także do zagranicznej oferty. Widzowie w Wielkiej Brytanii, Słowacji, Holandii i USA zachwycili się polską produkcją. W internecie nie brakuje zachwytów nad "polskim Greyem", jak i również ostrych słów krytyki.
Tym razem to wokalistka Duffy wypowiedziała się negatywnie na temat "365 dni". Pod koniec lutego artystka zdradziła, dlaczego tak nagle zniknęła z życia publicznego. Okazuje się, że przed laty była ofiarą porwania. Przez wiele dni była więziona, odurzana narkotykami i gwałcona. Nic dziwnego, że piosenkarka patrzy na film Blanki Lipińskiej z innej perspektywy. Zdaniem Duffy produkcja powinna zniknąć z Netfliksa.
Zobacz także: Duffy ujawnia szokujące szczegóły gwałtu i porwania. "To były moje urodziny"
Duffy ostro krytykuje film "365 dni" na podstawie książki Blanki Lipińskiej
Duffy wystosowała list otwarty do prezesa Netfliksa, Reeda Hastingsa. Zwraca uwagę przede wszystkim na szkodliwe przesłanie, jakie niesie za sobą film. Podkreśla również, że na platformie streamingowej nie ma materiałów gloryfikujących pedofilię czy rasizm, więc podobnie powinno być w tym przypadku.
- Kiedy piszę te słowa, 25 milionów osób jest gdzieś przetrzymywanych przez handlarzy ludźmi. Nie wspominam nawet o liczbie ludzi, o których nawet nie mamy pojęcia. (…) Zasmuca mnie fakt, że Netflix udostępnia takie "filmy", zniekształcające i bagatelizujące przemoc seksualną oraz handel ludźmi. Nie rozumiem, jak Netflix mógł przeoczyć, jak skrajnie nieodpowiedzialne, niewrażliwe i niebezpieczne jest udostępnianie takiego filmu. Doszło do tego, że kilka kobiet pisało do aktora grającego główną rolę, żeby je porwał. Wiemy, że Netflix nie udostępni materiałów gloryfikujących pedofilię, rasizm, homofobię, morderstwa czy jakiekolwiek inne zbrodnie przeciw ludzkości. Gdyby tak zrobił, to wszyscy byliby oburzeni. Niestety, ofiary handlarzy ludźmi są niewidoczne, a film "365 dni" pokazuje ich cierpienia jako "erotyczny dramat" - czytamy w liście Duffy.
Zgadzacie się z nią?