Blanka Lipińska ma dość polskich turystów za granicą. "My nie jesteśmy zwierzętami!"
Blanka Lipińska spędza wakacje z Baronem na Krecie. Autorka "365 dni" zirytowała się zachowaniem polskich turystów, którzy robili jej zdjęcia z ukrycia. Pisarka nagrała Instastory, w którym zaapelowała do fanów.
Blanka Lipińska i Baron spędzają wakacje w ekskluzywnym kurorcie na Krecie. Autorka "365 dni" relacjonuje pobyt na Instagramie, zamieszczając zdjęcia prosto z leżaka i pokazując bajeczne krajobrazy na Instastories. Specjalnie wybrała hotel, gdzie panuje intymna atmosfera, żeby móc opalać się topless i w spokoju rozkoszować się swoim nowym związkiem. Mimo to Lipińskiej i Baronowi trudno jest zachować anonimowość. Polscy turyści rozpoznają ich bez problemu. Niektórzy przystają i bezceremonialnie się gapią albo robią zdjęcia z ukrycia. Pisarka ma dość bycia pod ciągłym obstrzałem. W najnowszej relacji zaapelowała do fanów o uszanowanie jej prywatności.
Blanka Lipińska w końcu wybrała się na zasłużony odpoczynek. Przez ostatni rok ciężko pracowała na sukces swoich kolejnych powieści. Udało jej się wypromować erotyczną trylogię i sprawić, że wszystkie części znikały z księgarń jak świeże bułeczki. Na dodatek wyprodukowała film "365 dni", który okazała się kasowym hitem podkupionym przez Netfliksa. Wkrótce przedsiębiorcza gwiazda wyda swoją twórczość za granicą. Lipińska nawiązała współpracę z amerykańską agentką, która pomoże jej wypromować książki w USA i innych krajach. Nieoficjalnie wiadomo, że pisarka przymierza się do zekranizowania drugiej ze swoich powieści "Ten dzień".
Blanka Lipińska szczerze o swoich książkach. "W świetle języka polskiego jestem grafomanką"
Blanka Lipińska i Baron apelują do polskich turystów
Blanka Lipińska ma dość ciekawskich turystów, którzy fotografują ją i Barona podczas zagranicznych wakacji. Po ostatniej historii z pewną polską rodziną pisarka powiedziała dość i zwróciła się do fanów w specjalnym nagraniu na Instastory.
Zdarzyła się dzisiaj sytuacja bardzo niekomfortowa dla nas. Poszliśmy sobie z Alkiem na zjeżdżalnie wodne do siostrzanego hotelu za płotem. Była tam polska rodzina – pani koło pięćdziesiątki z córką nastolatką, która z ukrycia robiła nam zdjęcia - opowiada poirytowana Blanka Lipińska.
Do nas wystarczy podejść i poprosić. Nie trzeba robić zdjęć zza pleców, a kiedy my widzimy, że są nam robione, to chować telefon i palić głupa – mówi. My jesteśmy ludźmi, my nie jesteśmy zwierzętami! I tak dzielimy się ogromną częścią naszego życia z wami i ufamy, że szanujecie to, kiedy my również mamy swój czas wolny. Właśnie po to, między innymi, jeździmy do takich hoteli jak ten.
Na przyszłość taka ogromna prośba ode mnie i od Alka: wystarczy podejść i zapytać – powiedziała na koniec dziewczyna Barona.