Aleksandra Konieczna o presji w szkołach filmowych. "Studenci tego nie wytrzymują"
Aleksandra Konieczna odniosła się do ostatnich wydarzeń mających miejsce na wydziałach aktorskich. Po tym, jak jedna z absolwentek łódzkiej filmówki opisała, w jaki sposób studenci traktowani są przez wykładowców, lawina ruszyła. Aktorzy wymieniają nazwiska tych, którzy ich skrzywdzili. Ostatnio do całej sprawy odniosła się Aleksandra Konieczna, aktorka i wykładowca w Szkole Filmowej w Łodzi.
Aleksandra Konieczna zdecydowała się skomentować sprawę przemocy, mobbingu i poniżania, które mają miejsce na wydziałach aktorskich szkół filmowych. Aktorka uczy studentów na Wydziale Aktorskim łódzkiej filmówki.
Zobacz też: Aktorka oskarża wykładowców łódzkiej filmówki. "Profesor nazywał mnie pier****ną szmatą, k***ą"
Aleksandra Konieczna o presji w szkołach filmowych. "Studenci tego nie wytrzymują"
"Uczę na Wydziale Aktorskim w tej szkole od dwóch lat. I domyślam się po stanie, w którym znajduję studentów na moich zajęciach, że coś jest mocno nie tak. Słyszę zdania: "tak się nie robi; ona nie ma prawa; to jakieś nieludzkie, jesteśmy pogubieni. Każdy tutaj wtłacza nas w jedną, jedyną, niepodważalną prawdę, autokratycznie. Nie masz prawa mieć innego zdania, bo..." - zaczyna swój wpis Aleksandra Konieczna.
Zdaniem aktorki nauka zdalna w przypadku artystycznych zawodów, takich jak m.in. aktorstwo, mija się z celem. Według Koniecznej nie ma w tym nic dziwnego, że studenci odreagowują wszystkie stresy nielegalnymi imprezami w czasie pandemii.
"Chcę zauważyć, że to dodatkowo pokolenie edukacyjnie stracone Praktyki aktorskiej nie sposób uczyć online. A tak w większości od początku pandemii pracujemy. Należy raczej myśleć i proponować Ministrowi powtarzanie przynajmniej roku, a nie upierać się przy urządzaniu im sesji egzaminacyjnych. Z czego? Co zdążyliśmy im dać, by ich egzaminować?" - pyta aktorka.
W dalszej części wpisu Konieczna stanęła po stronie studentów.
"Na ostatniej Radzie Wydziału nazwałam te posunięcia okrucieństwem wobec młodych ludzi, którzy doświadczają covida 19 bez objawów, lub tylko katarem, a kto wie, czy nie najmocniej? Skazani na izolację, zdani na mobilne nauki aktorstwa, którzy wspólnie, studenci i profesorowie nazywamy kikutami, w ciągłym strachu o swoich rodziców, dziadków, a gdy nie wytrzymają i wyrwą się na bibę, od razu dosięga ich ostracyzm społeczny, że banda nieodpowiedzialnych, egoistycznych chłystków.
A oni po prostu tego nie wytrzymują. Na moje określenie sesja egzaminacyjna- okrucieństwo, nie zareagował nikt. Poczułam się, jak dinozaur. Profesorowie nie widzą tego? Czy też nie chcą widzieć? Przecież na coś innego na grudniowej Radzie umawialiśmy się. Że najpierw teoria, zrobią teorię online, a potem praktycy, o ile covid pozwoli, może latem, na warsztatach, wyjazdach, w mniejszych grupach. A teraz sesja egzaminacyjna. W oderwaniu od rzeczywistości, uparcie i powtórzę, okrutnie.
Mam wobec tego propozycję. Zwłaszcza wobec ujawniania kolejnych aktów przemocy profesorów wobec studentów. Zróbmy egzamin wszystkim Profesorom Szkoły Filmowej w Łodzi, uczącym praktyki, także tym poddanym już władzy prokuratorskiej" - podkreśla Aleksandra Konieczna.
Przypomnijmy, że tydzień temu absolwentka łódzkiej filmówki - Anna Paliga opublikowała w sieci obszerny wpis, w którym zdradziła, w jaki sposób traktowani są studenci wydziałów aktorskich przez swoich wykładowców.
Aby ich "złamać" i przygotować odpowiednio do zawodu stosowane są wobec nich przemoc, mobbing i poniżanie jako praktyki nauczania. Po poruszającym wpisie Paligi lawina ruszyła. O swoich doświadczeniach na studiach opowiedzieli m.in. Dawid Ogrodnik, Tamara Arciuch oraz Maria Dębska. Dawid Ogrodnik w swoim wpisie ujawnił nazwisko znanej i szanowanej aktorki Beaty Fudalej, która miała dopuszczać się mobbingu wobec studentów.
Z kolei Bartosz Bielenia przyznał się do tego, że on sam stosował przemoc wobec studentów w czasie tzw. "fuksówek", czyli chrzcie hartującym początkujących studentów aktorstwa.