Stranger Things 4 - wywiad z obsadą serialu
Kadr z 4. sezonu serialu "Stranger Things"
fot: materiały prasowe Netflix

„Stranger Things“ po raz czwarty. Rozmawiamy z obsadą hitu Netflixa

Michał Kaczoń
Michał Kaczoń Redaktor Radia Zet
20.05.2022 10:09

W tym sezonie rzeczywiście wreszcie możemy celebrować pełnię horroru – mówi Gaten Matarazzo, „Dustin“ przed premierą czwartego sezonu serialu „Stranger Things”. Z tej okazji porozmawialiśmy z obsadą o kulisach produkcji.

Nowy sezon hitu Netflixa "Stranger Things" zadebiutuje na platformie już 27 maja. Z tej okazji mieliśmy szansę porozmawiać z większością obsady o doświadczeniach na planie nowych odcinków, sile horroru oraz ulubionych produkcjach, które miały wpływ na ich przygotowanie się do grania postaci z lat 80. 

Michał Kaczoń: To, co można zauważyć na pierwszy rzut oka w nowych odcinkach to fakt, że ten sezon jest dużo mroczniejszy i poważniejszy od poprzednich. Czy zaskoczyło Was to, gdy czytaliście scenariusz? 

Gaten Matarazzo, „Dustin“: Myślę, że zaskoczony to złe słowo w tym wypadku, przynajmniej dla mnie. Od początku miałem poczucie, że z sezonu na sezon atmosfera robi się coraz bardziej gęsta i mroczniejsza. W każdym sezonie twórcy podbijali też wszystkie elementy o stopień wyżej – czy jeśli chodzi o chwile komediowe, czy właśnie o ten aspekt horroru. Wydaje mi się, że w ostatnich latach mocniej podkreślaliśmy elementy science-fiction, a w tym sezonie rzeczywiście wreszcie możemy celebrować pełnię horroru, z nawiązaniem do „Koszmaru z ulicy Wiązów” czy innych klasyków, które były inspiracją dla nowych odcinków. Dla mnie to był naturalny rozwój, a całe doświadczenie było bardziej ekscytujące i satysfakcjonujące niż stricte zaskakujące.

Można powiedzieć, że w zasadzie wychowaliście się na planie serialu. Czy macie poczucie, że serial dojrzewał razem z wami?

Sadie Sink, „Max”: Tak, zdecydowanie. Mam wrażenie, że Matt i Ross (Dufferowie, twórcy serialu – przyp. red.) nie boją się tego, że jesteśmy bardziej dorośli. W pełni to akceptują i przyjmują z dobrodziejstwem inwentarza. Udało im się to nawet wpleść w akcję serialu i ciągle znajdują ciekawe nowe sposoby na to, żeby miało to znaczenie dla wydarzeń, które oglądamy na ekranie.

Caleb MacLaughlin, „Lucas”: Mnie najbardziej bawi, że ludzie ciągle zwracają uwagę na tę różnicę wieku i mówią: „O nie, oni są już tacy starzy. Czy w ogóle mogą tu jeszcze grać?“. A ja mam takie: „czy ty przypadkiem nie jesteś o tyle samo starszy co my”? (śmiech)

Sadie Sink, „Max”: Dokładnie. Wszyscy się przecież starzejemy.

Priah, jak to jest grać najmłodszą, a jednocześnie największym badassem, kozakiem w serialu? (śmiech)

Priah Ferguson, „Erica”: Bycie najmłodszą we wszystkim, co się robi, ma swoje plusy i minusy. Na pewno mogę powiedzieć, że obsada dobrze się mną zaopiekowała, wszyscy byli niezwykle mili i staliśmy się sobie naprawdę bliscy. To, co mnie najbardziej urzeka w tym, że akurat ja dostałam tę rolę, to fakt, że stanowi to dobrą reprezentację i otwiera nowe możliwości innym młodym niebiałym dziewczynom z Atlanty jak ja, by zaistnieć na ekranie. Także jestem bardzo wdzięczna za tę rolę i tę możliwość.

Kadr z 4. sezonu serialu "Stranger Things"
fot. materiały prasowe Netflix

Sadie, twoja bohaterka w nowym sezonie przeżywa niezwykle trudne chwile. Momentami wygląda, jakby miała poważny zespół stresu pourazowego, PTSD, po brutalnych wydarzeniach z finału poprzedniego sezonu. Jak pracowało ci się nad takimi stanami emocjonalnymi twojej bohaterki? 

Sadie Sink, „Max”: W tym sezonie Max czekają naprawdę ciężkie chwile. To było dla mnie bardzo ciekawe wyzwanie, móc pokazać tyle nowych odcieni mojej bohaterki i znaleźć nowy sposób na pokazanie jej stanów wewnętrznych. Mam poczucie, że z powodu podjęcia tematu straty, ten sezon był nieco bardziej ludzki i bliski prawdziwym emocjom niż poprzednie. Wcześniej skupialiśmy się bardziej na wątkach nadprzyrodzonych i elementach, które mogły wpłynąć na ludzką psychikę. Jednak radzenie sobie ze stratą, jest czymś niezwykle bliskim i prawdziwym. Było dla mnie też czymś nowym, co wymagało jeszcze większego skupienia i atencji do najdrobniejszych szczegółów. To była dużo bardziej precyzyjna, delikatniejsza praca. Bardzo zależało nam, żeby oddać tę żałobę jak najprawdziwiej.

Joseph, twój bohater jest jedną z nowych postaci w serialu. Jak przygotowywałeś się do roli?

Joseph Quinn, „Eddie”: Muszę przyznać, że to chyba najciekawsza postać, jaką przyszło mi do tej pory grać. Podobało mi się w szczególności, że jest on typem niezrozumianego outsidera. Kogoś, kto z różnych powodów znajduje się poza grupą popularnych dzieciaków, co daje mu pewnego rodzaju swobodę zachowania. 

Joe, „Steve” przechodzi chyba najciekawszą przemianę na przełomie wszystkich sezonów. Z totalnego dupka przeradza się w nietypowego bohatera, który wielokrotnie ratuje sytuację. Czy możesz opowiedzieć nieco o swoim podejściu do drogi, jaką przeszedł twój bohater? 

Joe Kerry, „Steve”: Słuchając odpowiedzi Josepha, pomyślałem sobie, że gdy poznajemy „Steve’a” jest totalnym przeciwieństwem outsidera. To raczej typ popularnego chłopaka i dusza towarzystwa. Jednak, pod pewnymi względami, sam czuje się outsiderem. Mam wrażenie, że to dlatego, że ciągle robi rzeczy, które myśli, że powinien robić, a nie takie, które są w pełni w zgodzie z jego własnymi decyzjami i sposobem myślenia. Uważam, że to całkiem sprytne ze strony braci Duffer, że w zasadzie wszyscy ci bohaterowie są pewną wariacją na temat outsidera. Każde z nich żyje trochę poza standardami społeczeństwa i próbuje znaleźć własną ścieżkę. Bardzo podoba mi się w naszym serialu, że twórcy ogrywają ten motyw na tak wiele różnych sposobów.

Maya Hawke, „Robin”: Każdemu wydaje się czasem, że jest outsiderem.

Natalia Dyer, "Nancy”: To tylko pokazuje, że wszystko zależy od perspektywy. Bo o niektórych osobach, które czują się osamotnione i nie sądzą, że są częścią grupy, inni mogą powiedzieć: „Jak to? Ty akurat nie jesteś outsiderem”. Wszystko zależy od tego, jak sami odbieramy dane sytuacje.

Kadr z 4. sezonu serialu "Stranger Things": Maya Hawke i Natalia Dyer
fot. materiały prasowe Netflix

Natalia, Maya ­– w nowym sezonie Nancy i Robin wchodzą ze sobą w więcej interakcji. To niezwykle ciekawy duet, bo bohaterki tak bardzo różnią się od siebie. Czy możecie opowiedzieć nieco o budowaniu waszej wzajemnej relacji? 

Maya Hawke, „Robin”: Bracia Duffer bardzo lubią nietypowe pary. Takie zestawienia bohaterów, którzy na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego, pochodzą z nieco innych światów i inaczej patrzą na rzeczywistość. Na tej podstawie, gdy wchodzą ze sobą w interakcje, mogą zmieniać się wzajemnie i uczyć się od siebie. Bardzo lubię, że Dufferowie ciągle piszą takie momenty i pozwalają nowym bohaterom na nietypowe interakcje, które dają im coś nowego.

Jeśli zaś chodzi o samą współpracę z Natlaią, to było to świetne doświadczenie. Natalia jest wspaniała, lubię z nią grać i analizować razem sceny. Świetnie się rozumiemy i pracując, w ogóle nie czuję się jak w pracy – to bardziej jakbyśmy umówiły się prywatnie i grały w gry, a historia toczyła się gdzieś obok.

Natalia Dryer, „Nancy”: Sama bym tego lepiej nie powiedziała, więc podpisuję się pod wszystkim (śmiech).

Kadr z 4. sezonu serialu "Stranger Things": Finn, Charlie, Eduardo, Noah
fot. materiały prasowe Netflix

Finn, Charlie i Eduardo, gdybyście mogli cofnąć się w czasie i udzielić jakiejś rady swoim bohaterom, to co by to było?

Finn Wolfhard, „Mike”: Hmm, kurczę , nie wiem czy udzieliłbym jakiejś rady swojemu bohaterowi. Muszę pomyśleć.

Eduardo Franco, „Argyle”: Ja bym powiedział: „Nie zakochuj się. Ona jedynie złamie twoje serce” (śmiech)

Charlie Heaton, „Jonathan”: Tak, po prostu bądź sam (śmiech).

Finn Wolfhard, „Mike”: Hahaha, no już bez przesady. Myślę, że w stosunku do Mike’a chyba bym powiedział: „Nie myśl tyle o sobie”.

Charlie Heaton, „Jonathan”: Tak, on bywa czasem taki zagubiony we własnej głowie, nie?

Finn Wolfhard, „Mike”: Tak. Czasem mam wrażenie, że dobrze by mu zrobiło, gdyby przestał tyle analizować i po prostu wyszedł do ludzi, zaczął prowadzić jakieś prawdziwe rozmowy i zobaczył, jacy naprawdę są ludzie wokół niego.

Charlie Heaton, „Jonathan”: Ja bym pewnie powiedział Jonathanowi, żeby nauczył się korzystać z broni, bo może mu się to wkrótce przydać. 

Finn Wolfhard, „Mike”: Tak! Bo inaczej skończysz trzymając świecznik (śmiech). Była taka scena w drugim sezonie, gdzie wszyscy bohaterowie szykują się do walki z potworem. Wszyscy stoimy w kółku i każdy ma coś do obrony. Gdy mnie zapytano na planie, co bym chciał mieć, wspomniałem, że może jakiś kij bejsbolowy. A dział rekwizytów na to, że: „O tu mamy taki złoty świecznik”. Jakoś tak dziwnym trafem skończyło się, że trzymam w tej scenie ten nieszczęsny świecznik (śmiech). 

Eduardo Franco, „Argyle”: Trochę jak jakiś randomowy przedmiot ze „Smash Bros Melee” (śmiech).

Finn Wolfhard, „Mike”: Tak, trochę tak. A właśnie – teraz, jak o tym pomyślę, to chętnie cofnąłbym się w czasie i namówił Mike’a na jakieś lekcje sztuki walki – może karate?. Żeby umiał się bić i mógł się obronić.

Charlie Heaton, „Jonathan”: Tak, ta scena była całkiem zabawna. Pamiętam, że ktoś pokazał mi mema tego momentu. Nancy ma broń, Mike ma ten swój świecznik. „A co zrobi Jonathan? Powali go swoim spojrzeniem?” (śmiech)

"Stranger Things 4": twrócy i obsada podczas premiery
fot. materiały prasowe Netflix

Co w nowym sezonie ekscytowało was najbardziej i na jaki element nie możecie się doczekać, by samemu zobaczyć go na ekranie?

Maya Hawke, „Robin”: Na występ tego faceta (wskazuje palcem na Josepha Quinna).

Joe Kerry, „Steve”: Tak, występ Josepha był wielką niespodzianką. Mam poczucie, że wszystkim spodoba się ten bohater, zwłaszcza, że Joseph wniósł fajną nową energię do naszej grupy.

Maya Hawke, „Robin”: Wasze wspólne sceny są naprawdę super.

Joseph Quinn, „Eddie”: Wow, dzięki. Ja od siebie dodam, że tym, co imponuje mi w nowej serii jest jej rozmach. Skala wydarzeń jest dużo większa niż poprzednio. Czwarty sezon jest dużo mroczniejszy i mam wrażenie to może nieźle zaskoczyć widzów.

Gaten, słuchałem niedawno podcastu z udziałem Michaela Rosenbauma, w którym poruszyliście temat teatru i twojego doświadczenia pracy na scenie. Chciałem w związku z tym zapytać, czy masz poczucie, że doświadczenie pracy w teatrze pomogło ci na planie „Stranger Things”? Czy masz szansę improwizować niektóre ze swoich scen?

Gaten Matarazoo, „Dustin”: Dzięki, że wspominasz o tym podcaście. Świetnie się bawiłem, mogąc w nim uczestniczyć. Dzięki też za wzmiankę o teatrze. Większość z nas ma doświadczenie w teatrze.

(Gaten odwraca się do Priah Ferguson)

Gaten: Czekaj, Priah, Ty grałaś też w teatrze?

Priah Ferguson: Nie.

Gaten: Spróbuj, to świetna zabawa.

Gaten Matarazoo, „Dustin”: Wracając jednak do tematu. Tak, nasza trójka ma korzenie teatralne i Matt i Ross obsadzili wiele osób, które grywały wcześniej na scenie. Sądzę, że to doświadczenie miało wpływ na to, jak gram w serialu. Dzięki temu po prostu czuję się swobodniej i pewniej w konkretnych scenach. Jeśli zaś chodzi o improwizację, to chyba rzeczywiście dostaję w tym zakresie nieco więcej możliwości od pozostałych. W szczególności Shawn Levy (jeden z reżyserów – przyp.red.) lubi nam dawać nieco więcej swobody, zwłaszcza w komediowych scenach, które mam z Joem Kerrym. Pozwala nam po prostu być ze sobą i trzyma kamerę dłużej na nas, gdy szukamy jakiejś dobrej ciętej riposty i po prostu gramy ze sobą. W innych momentach natomiast bardzo mocno trzymamy się scenariusza i musimy zagrać wszystko dokładnie tak, jak zostało to napisane. 

Kadr z 4. sezonu serialu "Stranger Things"
fot. materiały prasowe Netflix

Serial rozgrywa się w latach 80. i często nawiązuje do różnych dzieł kultury. Czy przed rozpoczęciem zdjęć dostaliście jakąś listę produkcji bądź piosenek, które musieliście poznać, zanim zabraliście się do pracy?

Caleb MacLaughlin, „Lucas”: Hmm... wydaje mi się, że nie było nic szczególnego ze strony produkcji. Ja sam przygotowałem sobie specjalną playlistę, której słuchałem na zapętleniu, żeby wczuć się w mojego bohatera. Miała ona ok. 10 piosenek i słuchałem jej w kółko. Puszczałem ją sobie nawet przed snem, żeby śnić o słowach, które wybrzmiewają w moich uszach. Poza tym chyba nic szczególnego nie było nam dane. Tak naprawdę samo przebywanie na planie, wśród tych ludzi, ubranych w te kostiumy, było wystarczające, żeby znaleźć się w odpowiednim stanie umysłu.

Finn Wolhard, „Mike”: Nie, chyba nic takiego nie było. Ale to zabawne, bo mam wrażenie, że wszyscy po prostu jesteśmy fanami filmów i to po części sprawiło, że chcieliśmy zostać aktorami. Także mam wrażenie, że zwyczajnie sami z siebie oglądaliśmy dużo filmów z lat 80., tak po prostu. Zaskakująco – niedawno oglądałem „W krzywym zwierciadle: Wakacje” (org. „National Lampoon’s Vacation”) i byłem zaskoczony, jak ten film w ogóle się nie zestarzał i jak nadal jest piekielnie zabawny. 

Eduardo Franco, „Argyle”: Ja uwielbiam „Nagą broń“

Charlie Heaton, „Jonathan”: O, tak! To klasyk. Urodziłem się w 1994 roku i mam wrażenie w młodości przesiąknąłem tymi klasykami lat 80. i wcześniejszych. „Gwiezdne wojny“ były dla mnie niezwykle znaczące. Pamiętam, że wielkie wrażenie zrobił na mnie „Poltergeist“. Moja siostra w kółko oglądała ten film. Dobrze wspominam też „Koszmar z ulicy Wiązów“ czy „Rocky’ego. Swego czasu miałem obsesję na punkcie tego filmu. 

Eduardo Franco, „Argyle”: Ale to chyba lata 70., nie? W sensie ten pierwszy. Dla mnie „Rocky IV“ to jest szczytowa forma tej serii. Uwielbiam ten film.

Finn Wolhard, „Mike”: To ten z Dolphem Lundgrenem, nie?

(Eduardo Franco zaczyna nucić motyw przewodni filmu. Następnie razem z Finnem i Jonathanem zaczynają przekrzykiwać się, przerzucając się cytatami z wszystkich części „Rocky’ego“)

Eduardo Franco, „Argyle”: Pamiętam, jak na początku zdjęć pokazałem chłopakom „Cobrę” z Sylvestrem Stallonem. Niekoniecznie w ramach przygotowania do roli, ale po prostu kocham ten film i jego klimat. 

Finn Wolhard, „Mike”: Tak, to było wspaniałe. Także, jak widzisz, my po prostu kochamy filmy z lat 80. (śmiech)

Oglądaj

Czwarty sezon serialu „Stranger Things” zadebiutuje na platformie Netflix już w piątek 27 maja.

Michał Kaczoń
Michał Kaczoń

Dziennikarz kulturalny i fan popkultury w różnych jej odmianach. Wielbiciel festiwali filmowych i muzycznych, których jest częstym i chętnym uczestnikiem. Salę kinową traktuje czasem jak drugi dom. 

Adres e-mail: michal.kaczon@eurozet.pl