Polski artysta pobity i okradziony za granicą. Twierdzi, że porwali go uzbrojeni napastnicy
Sentino nagrał dla fanów wstrząsające wideo. Artysta twierdzi, że został porwany przez uzbrojonych napastników, pobity oraz okradziony.

Sentino to tak naprawdę Sebastian Enrique Alvarez Pałucki niemiecko-polski raper, który ma na koncie współpracę z Diho, Kaz Bałagane czy Malikiem Montaną. Twórca, żeby zostać lepiej zapamiętanym na rodzimym rynku, zaczął kreować nową postać gangstera i postawił na mocny wizerunek.
Sentino pobity i okradziony za granicą. Twierdzi, że go porwano
27 października 2022 roku artysta rozpoczął ogólnopolską trasę koncertową promującą płytę "ZL4EVER". Raper występuje w Polsce, żeby poradzić sobie z niedawnymi kłopotami.
W sieci można znaleźć nagranie, na którym Sentino siedzi w samochodzie, po czym oddaje komuś swój zegarek. Następnie tajemniczy napastnicy uderzają w głowę rapera. Nagranie zostało udostępnione przez anonimowe źródło.
Napastnicy uderzyli rapera w głowę, porwali i okradli
Jak podaje CGM, autor wideo napisał, że "tak obchodzi się z kapusiami". Z tego, co opowiada mężczyzna na nagraniu, wynika, że Sentino jest komuś dłużny aż 250 tysięcy złotych.
Sprawę szybko skomentował sam artysta, który wyjaśnił, że latami pomagał pewnej osobie z Turcji. Ten sam człowiek miał załatwić raperowi kontrakt płytowy z berlińską wytwórnią. Za pomoc Sentino miał oddać 20 procent zarobków, które przyniosło mu wydawnictwo.
- Zostałem porwany. Zostało mi powiedziane przez sześć osób, że wiszę temu człowiekowi pieniądze. Wtedy musiałem się tłumaczyć, z własnej wypowiedzi – bo powiedziałem mu, że to jest 20% z kontraktu za niemiecki album. Człowiek sobie podliczył, ile przez ostatnie lata zarobiłem i żąda pieniędzy, których nigdy od niego nie wziąłem, których nigdy razem nie zarobiliśmy. Bo pieniądze zarobiłem tylko i wyłącznie w Polsce. Tylko tutaj mam słuchaczy, fanów i ludzi, którzy mnie wspierają - podkreśla raper.
Artysta zaznaczył, że podczas napadu stracił niemal 300 tysięcy złotych. Raper wrócił do Polski, żeby odrobić straty na koncertach. Twórca zaznacza, że zaistniała sytuacja nie ma nic wspólnego z jego rzekomym "kapusiarstwem", o które został oskarżony.
Dokładne wyjaśnienia niebezpiecznej sytuacji możecie znaleźć poniżej:
RadioZET.pl/CGM