BTS
Zespół BTS podczas wykonywania singla "Dynamite"
fot: Young Ho/Sipa USA/East News
NIE TYLKO "GANGNAM STYLE"

K-pop, czyli „pop w krainie czarów”. Dlaczego Polacy pokochali tę muzykę?

Aleksandra Degórska
Aleksandra Degórska Redaktor Radia Zet
30.09.2021 12:43

Dlaczego polskie nastolatki pokochały koreański boysband BTS? Dlaczego 30-latki słuchają k-popu, który kojarzy się z młodszymi fankami? Na czym polega ten fenomen? Najlepszą odpowiedź udzielą ci, którzy słuchają tej muzyki na co dzień.

Mamy rok 2012 – na każdej imprezie wygłupiamy się do piosenki „Gangnam style” koreańskiego artysty PSY. Internauci lubią piosenki ze śmiesznym układem tanecznym, który można powtórzyć na zakrapianej imprezie. Wydawałoby się, że piosenka PSY była kolejnym, internetowym hitem, o którym zapomnimy po pół roku. Nie zapomnieliśmy – klip do utworu stał się pierwszym filmikiem z miliardem wyświetleń na You Tube i co więcej, piosenka sprawiła, że zachodni świat zainteresował się k-popem, czyli koreańskim popem. Muzyka, która powstaje w Korei Południowej jest świetnie sprzedającym się produktem, w który inwestuje nawet same państwo. K-pop ma wielu fanów poza swoimi granicami, chociaż większość artystów śpiewa po koreańsku. 

Narodziny k-popu i ekspansja

Monika ma 29 lat, kocha Rammsteina, dobrze czuje się w towarzystwie fanów gotyckiego festiwalu Castle Party. Ta sama Monika słucha również k-popu i chętnie opowiedziała mi, jak w ogóle natrafiła na tę muzykę: - W 2015 kolega pokazał mi teledysk 2Ne1 „I’m the best” i bardzo mi się spodobał. Zaczęłam trochę słuchać tego zespołu, ale nie wkręciłam się w k-pop. Później w 2018 roku mój narzeczony oglądał na Netfliksie serię „Wyjaśniamy”, w którym jeden odcinek był poświęcony koreańskiej muzyce. Przechodziłam obok komputera i akurat w dokumencie leciał teledysk BTS do piosenki „Blood, sweat & tears”, wpadł mi ten kawałek w ucho. Przesłuchałam ich pozostałe piosenki na YT i stwierdziłam, że mają świetne teledyski.

K-pop to nie tylko muzyka, ale subkultura
fot. Aleksandra Degórska

Właśnie w tym odcinku dokumentu na początku zostały pokazane fragmenty najważniejszych wydarzeń w muzyce – m.in. brytyjska inwazja The Beatles czy Jimi Hendrix grający hymn w USA. Jaka scena została pokazana obok tych legendarnych momentów? Seo Taiji & Boys w 1992 roku wystąpili w talent-show w stacji MBC w Korei Południowej i tak narodził się k-pop. Występ boysbandu był szokiem dla widzów, którzy przyzwyczaili się do piosenek patriotycznych czy nieszkodliwych ballad promowanych przez rząd kontrolujący przemysł muzyczny.

Zespół był koreańskim odpowiednikiem New Kids on the Block i zrewolucjonizował koreański przemysł rozrywkowy. Byli też pierwszym zespołem, który w swoich piosenkach poruszał poważniejsze tematy, jak chociażby dręczenie dzieciaków w szkole.

Oglądaj

Seo Taiji & Boys byli wielką inspiracją dla BTS, obecnie największego boysbandu na świecie. BTS, szczególnie na początku swojej kariery nie śpiewali tylko o miłości, a tworzyli piosenki o ważnych dla młodych ludzi tematach. Justyna, fanka BTS, w rozmowie ze mną stwierdziła: - K-pop zaczął się od głębszych tematów, ponieważ zespół Seo Taji & Boys, który jest prekursorem tego gatunku, wielokrotnie poruszał w swoich piosenkach tematy społeczne. BTS inspirowali się tym zespołem. Oczywiście nie możemy mówić o k-popie tylko przez pryzmat BTS, nie każda piosenka k-popowa ma taki przekaz. Większość zespołów ma lżejsze teksty przypominające pop, który znamy z zachodu.

K-pop zaczął się od głębszych tematów, ponieważ zespół Seo Taji & Boys, który jest prekursorem tego gatunku, wielokrotnie poruszał w swoich piosenkach tematy społeczne

Ważnym momentem dla k-popu był rok 1997, gdy Azję dotknął kryzys finansowy. Co zrobił wtedy rząd Korei Południowej? Postanowił zainwestować w kulturę jako produkt eksportowy, co okazało się strzałem w dziesiątkę. K-pop postawił na eksport – pierwszym eksperymentem była BoA, której karierą tak pokierowano, by odniosła sukces w Japonii. W 2000 H.O.T. wybrał się na koncert do Chin i okazało się, że wśród publiczności nie ma tylko Koreańczyków, ale są też Chińczycy, którzy mimo bariery językowej znali ich piosenki.

Oglądaj

To był początek Hallyu, koreańskiej fali, która dotarła również do Polski. K-pop nastawił się na podbój innych krajów i dlatego większość nazw grup to akronimy, by obcokrajowcy nie połamali sobie języków przy wymawianiu nazw zespołów. Na rynku mamy zatem m.in. BTS, EXO, SF9, a większość z nich ma jeszcze swoje podgrupy – jako przykład można podać NCT, który posiada kilka podgrup m.in. NCT 127, NCT U czy NCT Dream. Ci wszyscy artyści są dobrze znani polskich fanom, którzy wydają pieniądze na gadżety, inspirują się azjatyckimi gwiazdami, tłumaczą teksty piosenek i nie jest to już niszowe zjawisko.

Kiedy k-pop dotarł do Polski?

W pewnym momencie przemysł muzyczny zauważył, że słuchacze k-popu lubią piosenki, w których pojawia się łatwy do powtórzenia motyw taneczny. Pojawienie się internetu sprawiło, że koreańskie teledyski pełne przepychu robiły niesamowite wrażenie również na zachodnich widzach.

Zespół Super Junior z piosenką „Sorry Sorry” otworzył rynek zachodni dla k-popu. Nagle w Paryżu fani zaczęli tańczyć układ taneczny z klipu na ulicach stolicy Francji. Jednak prawdziwym przełomem była piosenka PSY, która szturmem podbiła amerykański rynek. PSY tworzył muzykę z myślą o koreańskim rynku i nikt nie przypuszczał, że „Gangnam Style” odniesie taki sukces za granicą. PSY to satyra na styl życia gangnam, ale świat zapomniał, o czym jest ta piosenka.

Oglądaj

Czy moda na k-pop w Polsce pojawiła się wraz z popularnością „Gangnam Style”? Kimikohime od lat promuje koreańską kulturę na social mediach i jest na bieżąco z k-popowym światem. Według niej k-pop został spopularyzowany przez PSY, ale również przez wspomniany wcześniej BTS: - K-pop do mainstreamu trafił dzięki „Gangnam style”, ale największym krokiem był moment zdobycia ogromnej popularności przez BTS na Zachodzie. Wtedy właśnie firmy w Polsce zauważyły potencjał marketingowy k-popu. Warto pamiętać również o działaniach Centrum Kultury Koreańskiej w Polsce, są 2 ośrodki w Warszawie i Poznaniu. Ich działania, festiwale, sprowadzanie artystów k-popowych do Polski - to wszystko miało wpływ na rozwój Hallyu – czyli koreańskiej fali. To jest właśnie określenie tego zjawiska – wzrostu popularności koreańskim dram, muzyka, pop-kultury.

BTS podbili USA, które nie lubi artystów nieśpiewających po angielsku. Jak im się to udało? Wszystko dzięki social mediom i ciągłemu kontaktowi z fanami. Co więcej, w porównaniu do innych grup, BTS porusza różnorodne, trudne tematy, które są bliskie młodym ludziom, jak chociażby depresja, wyobcowanie czy znęcanie się ze strony rówieśników.

Monika, mimo tego, że nie zna koreańskiego, zwróciła uwagę na zaangażowane teksty BTS: - Nie przypominam sobie muzyki sprzed 2015, która zgłębiałaby temat zaburzeń psychicznych, a BTS śpiewali o tym i chwała im za to. Mieli teledysk z topieniem się w wannie, to było mocne. Kiedyś temat dręczenia w szkole czy depresja nastoletnia był spychany na bok, a tych ludzi jest coraz więcej. Tylko jeżeli boysband zajmuje się poważnymi tematami i młodzież na całym świecie cię podziwia, to standardy moralne dla takiego zespołu mocno idą do góry.

Nie przypominam sobie muzyki sprzed 2015, która zgłębiałaby temat zaburzeń psychicznych, a BTS śpiewali o tym i chwała im za to

Przełomowym rokiem dla BTS był 2017 roku, gdy ich utwór pojawił się na liście Billboardu. Rok później album „Love Yourself: Tear” wskoczył na 1. miejsce. Dlaczego właśnie BTS udało się odnieść tak zdumiewający sukces? Kimikohime wylicza kilka istotnych czynników: - Myślę, że ogólne warunki rynku były dla nich bardzo sprzyjające plus na początku kariery BTS mocno odróżniali się stylistycznie od innych. Zespół poszedł  w stronę mocniejszego hip-hopu, a w trakcie swojej kariery zmienili styl. Poruszali znacznie głębsze tematy w swoich piosenkach, więc to im pomogło i trafili na sprzyjające wiatry. Działali też w mniejszej wytwórni, gdzie cała uwagi firmy skupiała się na nich, a nie jak to było np. SM Entertainment, gdzie jest mnóstwo zespołów, które osiągnęły spory sukces, więc trzeba dzielić tę uwagę i środki między tymi kapelami.

W Korei największymi graczami w przemyśle muzycznych są 3 wytwórnie – SM Entertainment, JYP Entertainment i YG Entertainment, które zostało założone przez członka Seo Taiji & Boys. To właśnie te wytwórnie stworzyły mechanizm produkowania idoli – bo tak określa się koreańskich muzyków, którzy nie są tylko artystami, ale stają się wzorem dla wielu milionów fanów i muszą być idealni pod każdym względem. Formuła tworzenia idola zawsze wygląda tak samo - organizowane są castingi, potem odbywają się szkolenia, na których uczy się przyszłe gwiazdy tańca i śpiewu, kolejny etap to grupowanie artystów w zespoły. Karierę rozpoczyna tylko garstka – 3 proc. tych, którzy ćwiczą w specjalnych akademiach. Proces może trwać nawet latami. Większość zespołów ma również swoje reality show, które są bardzo popularne w Azji.

A kim jest statystyczny słuchacz k-popu? Fanka BTS, Karolina, przytoczyła ciekawe statystyki: - W koreańskiej aplikacji do słuchania muzyki, Melon, każda piosenka ma wykres pokazujący statystycznych słuchaczy – w jakim są wieku, jakiej płci itd. Generalnie k-pop mieści się w przedziale osób od naście do dwudziestu paru lat. BTS mają wykresy o dużej rozpiętości.

Młodzi polscy fani BTS chętnie dołączają do grupy BTS ARMY POLAND na Faceboku, która zrzesza 39 tysięcy osób i jest sprawnie działającym mechanizmem. Okazuje się, że polscy fani k-popu są najbardziej aktywni na Facebooku. Wchodząc na grupę BTS ARMY Poland byłam zaskoczona, jak bardzo uporządkowana jest to grupa. Administratorki zdradziły mi, że przełomowym dla polskich fanów k-popu był właśnie 2017: - Wiele fanów na początku tworzyło grupy integracyjne na FB. Dopiero w 2017 zaczęło się to zmieniać, bo mieliśmy o  wiele więcej źródeł informacji, największym jest wciąż Twitter. Grupy poszły w stronę estetyczną, żeby się odróżniać, zaczęliśmy tworzyć uporządkowane treści, które łatwo znaleźć i są po polsku. Fandomowa akcja ma większe zasięgi na FB, bo na Twitterze trudniej te treści znaleźć, można też użyć ograniczoną liczbę znaków. W naszej grupie najwięcej fanów jest w wieku 18-24, czyli osoby dorosłe.

BTS to najpopularniejszy k-popowy zespół w Polsce. Spotify stworzyło specjalny ranking najczęściej słuchanych koreańskich artystów w naszym kraju i tuż za BTS uplasował się girlsband Blackpink, zaś 3. miejsce zajął zespół Stray Kids.

K-pop to „pop na sterydach”?

Czy k-pop jest dla każdego słuchacza? Okazuje się, że tak, bo nie jest to jeden konkretny gatunek muzyczny. We wcześniej wspomnianym dokumencie na Netfliksie jedna z fanek mówi, że „k-pop to pop na sterydach”. Moja rozmówczyni Monika już słyszała kiedyś to określenie: - Kiedyś czytałam zaproszenie na wykład  o k-popie, to były czasy zanim BTS przebił się do mainstreamu, więc jakiś 2018. Osoba prowadząca ten wykład postawiła tezę, że k-pop jest na sterydach, bo Korea wchłonęła zachodnią kulturę w bardzo szybkim czasie (tempie). W latach 90. mocno się tym zainteresowali i musieli w krótkim czasie nadrobić kilka dekad. Nie weryfikowałam jednak tej tezy.

Oglądaj

Kimikohime uśmiecha się słysząc moje zdanie o „popie na sterydach”: - Pomyślałabym nad innym, mniej dosadnym określeniem. Ja bym powiedziała „Pop w krainie czarów”. K-pop brzmi bardzo zachodnio, bo w piosenkach miesza się język koreański z angielskim. To jest idealny produkt i te zespoły, które produkują swoją muzykę na rynek zachodni trochę inaczej wyglądają. Zupełnie inne zespoły są popularne w Korei, zupełnie inne na Zachodzie, z wyjątkiem BTS, bo on jest uniwersalny. Ale np. Shinee jest bardziej popularny w Korei niż na Zachodzie.

K-pop lubi mieszać różne gatunki i Kimikohime jako przykład podaje singiel „Next Level” grupy Aespa, który brzmi jakby to były 3 piosenki w jednym. Pop na sterydach? To chyba dobre określenie na taką pełną przepychu muzykę.

K-pop brzmi bardzo zachodnio, bo w piosenkach miesza się język koreański z angielskim. To jest idealny produkt

Różnorodność gatunkowa k-popu sprawia, że słuchają go różni ludzie – Monika, która czuje się najlepiej w gotyckich kręgach, czy autorka tego felietonu, która kocha rocka. Tę różnorodność widać na imprezach k-popowych, gdy różni ludzie bawią się razem do koreańskich hitów powtarzając układy taneczne z klipów… nie tylko te z „Gangnam Style”.

To nie tylko muzyka, ale cały wizualny świat

Wszystkie osoby, z którymi rozmawiam o k-popie mówią mi, że zainteresowały się koreańską muzyką przez teledyski, które znacznie się różnią od tych zachodnich. Widowiskowa choreografia, ciekawe stroje, efekty specjalne – nic dziwnego, że dla koreańskich grup miliony wyświetleń na YT to już standard.

Historia Kimikohime z k-popem właśnie tak się zaczęła: - Chodziłam na zajęcia z tańca i coś mnie podkusiło, żeby wziąć udział w turnieju tanecznym. Szukałam inspiracji na układ taneczny w internecie, aż w końcu znalazłam piosenkę Shinee „Lucyfer”, spodobała mi się. To był mój 1. kontakt z k-popem.

„Lucifer” od Shinee to już klasyka k-popu i co ciekawe, kawałek możemy usłyszeć w serialu „Lucyfer” na Netfliksie. Piosenka pojawiła się w scenie, gdy główny bohater walczy z azjatyckim gangiem, więc lepszego wyboru utworu nie można sobie wyobrazić.

Oglądaj

Oglądając pięknych koreańskich idoli w szalonych teledyskach ma się ochotę założyć kolorowe ubrania i zmienić fryzurę. Jak w każdej subkulturze, również przysłowiowe k-popiary można rozpoznać na ulicy. Kimikohime uważa, że fani k-popu już mają swój „radar”: - Mam wrażenie, że k-popiary siebie poznają. Trudno mi to konkretnie opisać, ale jest kilka typów k-popiar: są bardziej kobiece, które stylizują się na Koreanki; są takie „bro”; są streatwerowe k-popiary. Myślę, że odżyły teraz, gdy trzeba zakładać maseczki, bo już nie jest to dziwne, że je noszą na co dzień.  Dużo dziewczyn ścina włosy na krótko, po zobaczeniu k-popu, ja też tak zrobiłam. Dostajesz takiej odwagi, że możesz tak jak idole dobrze wyglądać w krótkiej fryzurze.

Mam wrażenie, że k-popiary siebie poznają. Trudno mi to konkretnie opisać, ale jest kilka typów k-popiar

Również Karolina zauważa, że k-pop daję odwagę, by eksperymentować ze swoim wyglądem: - Osoby zainteresowane k-popem nie muszą się zamykać w konserwatywnej bańce, wyrażają siebie – mają chociażby kolorowe włosy. W fandomie ludzie często mają przezroczyste case’y na telefon, bo za nie wkładają zdjęcia ze swoimi biasami – to jest dosyć charakterystyczne.

Określenie fandom można usłyszeć w kontekście fanów fantastyki czy anime , ale również fani konkretnych grup k-popowych tworzą fandomy, które nawet mają swoje nazwy – w przypadku BTS to ARMY, zaś fani Stray Kids nazywają się Stay. Natomiast bias to określenie na ulubionego muzyka z danej kapeli, a zbieranie gadżetów z danym idolem to nieodłączny element bycia fanem k-popu.

K-pop to drogie hobby

Piękni Azjaci to dobrze sprzedający się produkt. Kupno k-popowego albumu w Polsce to wydatek ponad 100 złotych, więc w porównaniu do zachodnich płyt, to dosyć spora cena. Jednak, gdy raz się kupi koreańską płytę, trudno przestać kupować kolejne. Zazwyczaj mają one format książki, w środku oprócz CD znajdziemy gruby album ze zdjęciami muzyków oraz naklejki, karty z fotografiami idoli, plakaty.

W każdym albumie są inne dodatki, wiec fani kupują kilka wersji, żeby zebrać karty ze swoimi ulubieńcami. Drogi interes, ale Monika porównuje kolekcjonowanie kart z idolami do kart z Pokemonami, a Kimikohime uważa, że ludzie po prostu lubią coś kolekcjonować – tym razem padło na k-pop: - Każdy lubi coś zbierać. Kiedyś ludzie zbierali karteczki z Sailor Moon, a teraz kolekcjonują płyty k-popowe. Myślę, że ludzie są z natury „zbieraczami”, lubią gromadzić ładne rzeczy. To, że te albumy są tak pięknie wydane i masz w niej niespodzianki - to idealny produkt, żeby go kupić i postawić na półce. Dzięki temu jeszcze mocniej czujesz przynależność do tej grupy. Co więcej, nastolatki są najlepszymi klientami, bo wydają pieniądze rodziców.

K-pop inspiruje artystów
fot. Aleksandra Degórska

Polskie nastolatki chętnie kupują drogie k-popowe gadżety, jeszcze droższe bilety na koncerty i wzdychają do Azjatów. Jak do tego doszło, że podobają się nam osoby z drugiego końca świata? Na początku 2020 roku TC Candler stworzył ranking 100 najpiękniejszych mężczyzn na świecie i 1. miejsce zajął Jungkook z BTS. Polscy fani zespołu pamiętają wpadkę Dzień Dobry TVN, gdy prowadzący programu stwierdzili, że wokalista nie jest zbyt męski.

Ten zarzut często pojawia się w kontekście urody idoli, ale fankom k-popu na całym świecie nie przeszkadza makijaż czy kolczyki u mężczyzn. Okazuje się, że moda na zadbanych mężczyzn w Korei nie wzięła się znikąd, co wyjaśniła w rozmowie Kimikohime: - W Korei makijaż był od wieków, mężczyźni nosili długie włosy, wygładzało się im cerę, bo uważano, że zadbana skóra pokazuje, jakim jesteś człowiekiem. Ta zasada nadal obowiązuje, bardziej atrakcyjna osoba ma większe szanse w tym konkurencyjnym społeczeństwie w Korei. Niby zniesiono prawo, że musisz mieć zdjęcie w CV, ale tak naprawdę na CV bez fotografii nikt nie popatrzy.

W Korei makijaż był od wieków, mężczyźni nosili długie włosy, wygładzało się im cerę, bo uważano, że zadbana skóra pokazuje, jakim jesteś człowiekiem

Wygląd w Korei jest bardzo ważny, nic więc dziwnego, że właśnie to państwo słynie ze świetnych klinik chirurgii plastycznej oraz kosmetyków na wysokim poziomie. W Korei jedynym zasobem  jest zasób ludzki, więc konkurencja jest ogromna – ładnym osobom jest po prostu łatwiej.

Według Kimikohime, zadbane, azjatyckie gwiazdy wypełniły lukę w naszym społeczeństwie spragnionym mężczyzn, którzy dbają o swój wygląd: - Mężczyźni myślą, że kobietom podoba się to, co im. Problem w tym, że kobietom podoba się zupełnie coś innego – zadbany mężczyzna, który jest uzdolniony artystycznie i niekoniecznie jeździ fajnym samochodem, pije piwo, używa tylko dezodorantu. Myślę, że koreańscy idole wypełnili taką dziurę w naszym kręgu kulturowym na zadbanych mężczyzn. Ich orientacja nie jest upowszechniona, mogą być heteroseksualni lub aseksualni. To nadal budzi fantazje.

Fantazje, które czasami osiągają absurdalny wręcz poziom. To co nadal zaskakuje zachodniego fana k-popu jest fakt, że idol nie może publicznie pokazywać się z drugą połówką. Dobrym przykładek jest historia Chena z EXO, o czym opowiedziała mi Monika: - Jego dziewczyna zaszła w ciążę i oficjalny fanklub Chena zorganizował protesty uliczne, żeby go usunąć z grupy. Jeśli w Korei dziewczyna zajdzie w ciążę, a chłopak obiecuje, że wezmą ślub, to na całą sytuację przymyka się oko. Mimo to fanklub zarzucił mu, że ich zawiódł, trochę to wygląda, jakby „Płacę i wymagam i masz podtrzymywać iluzję, że jesteś wolny. Twoje prywatne życie należy do mnie”.

Girlsband Blackpink
fot. Rex Features/East News

Kimikohime zauważa, że w Azji w reklamach widzi się głównie znane osoby. Dużo idoli reklamuje w Chinach proszki do prania, skarpetki i taką osobę widzi się na każdym kroku. W Korei artyści reklamują bardziej prestiżowe rzeczy, ale wciąż są obecni w codziennym życiu ludzi. To wszystko sprawia, że człowiek przywiązuje się do tego idola i gdy nagle okazuje się, że ma drugą połówkę, powoduje to frustrację u młodych osób. Monika mówi ze swojej perspektywy 29-letniej dziewczyny: - Absolutnie nie krytykuję nikogo, ale wśród fanów k-popu widać kwestię szalejących hormonów, o czym świadczy chociażby określenie bias. To było od zawsze oczywiste, że jeśli słuchasz np. Backstreet Boys to podoba ci się Nick albo Kevin, ale teraz to ma nazwę i musisz się zdeklarować.

Myślicie, że polskie dziewczyny wydają fortuny i zbierają katy z wizerunkami tylko przystojnych Azjatów? Dużą popularnością wśród dziewczyn cieszą się gadżety z girlsbandami. Kimikohime widzi w tym aspekt estetyczny, Monika zaś kwestię aspiracji: - K-popowe girslbandy wyglądają super, może dziewczyny patrzą na idolki, jak na inspirację. Pamiętam, jak miałam 6-7 lat i oglądałam z zachwytem Spice Girls. Zdecydowanie chciałam być taka, jak one, być cool.

Oglądaj

Mówi się, że pierwszym boysbandem był The Beatles. Lata 90. to był złoty okres boys- i girlsbandów, ale po One Direction była pustka. Patrząc na losy muzyki pop zaczęłam się zastanawiać, czy każde pokolenie potrzebuje swojego boysbandu – nastoletniego zespołu z pięknymi wokalistami, których można idealizować.

Czy dlatego BTS odniósł ogromny sukces, bo takiego boysbandu potrzebowały nastolatki w XXI wieku? Co ciekawe, każda z moich rozmówczyń miała inne zdanie na ten temat. Karolina uważa, że zawsze luka w przemyśle muzycznych zostanie wypełniona, ale według niej BTS odstaje mocno od wizerunku boysbandu. Monika natomiast uważa, że tego typu zespoły są wręcz potrzebne: - Boysbandy są super. Teraz z perspektywy dorosłej osoby wolałabym, żeby w przyszłości moja córka swoje kiełkujące życie romantyczne kierowała właśnie na zaprojektowany pod to boysband, niż miała lokować uczucia w niewłaściwe żywe osoby. Jest to bezpieczniejsze, bo nie umiesz jeszcze poruszać się po tym świecie i projektujesz swoje myśli na wyimaginową osobę.

Tymczasowa moda czy mainstream?

Pod koniec każdego wywiadu z fanką k-popu zadawałam to samo pytanie – co stanie się z k-popem? Czy to tylko tymczasowa moda, czy jego popularność dalej będzie wzrastać, czy może stanie się odwrotnie? Trudno przewidzieć przyszłość i każda z moich rozmówczyń miała inną odpowiedź. Monika uważa, że moda na k-pop się skończy i pozostaną jedynie najwierniejsi słuchacze tego gatunku: - Może nadchodzi początek końca, może mówię ze swojej perspektywy, bo mi to trochę zbrzydło i jestem zawiedziona kierunkiem, w którym idzie BTS. W porównaniu do „Mic Drop”, który był super „bangerem”, to te nowe piosenki w całości zaśpiewane po angielsku są nijakie, bezpieczne i radiowe.

Coraz częściej zdarza się, że koreańscy muzycy śpiewają po angielsku w celu podbicia zachodniego rynku. Czy to przyszłość k-popu? Kimikohime uważa, że nie, bo mieszanie koreańskiego i angielskiego w piosenkach jest czymś, co ludzi przyciąga i co ciekawe, oba języki dobrze się łączą: - Myślę, że k-pop będzie dużym i ważnym graczem na rynku oraz dużą konkurencją dla Zachodu. Koreańczycy będą dyktować trendy, a już teraz większość trendów pochodzi z Azji. K-pop stanie się totalnym mainstream - będzie to całkiem normalne, że pół klasy słucha k-popu.

Fanka BTS, Justyna uważa, że k-pop jest teraz w bardzo ważnym momencie – moda może się rozprzestrzenić, ale też wszystko może runąć. Karolina również sądzi, że to kluczowy moment: - Przez mocny wzrost popularności BTS, grupa ciągnie ze sobą cały przemysł. Mimo tego, że pracują na swoje imię, to ludzie zaczynają sprawdzać też inne zespoły. Popularność znacznie urosła, przebili się przez szklany sufit i jest szersze grono odbiorców. Kiedyś k-pop był w niszy, szczególnie w Polsce. Dlatego teraz jest moment kluczowy.

Być za starym na k-pop

Kończąc rozmowę z Moniką uśmiecham się i myślę, że fajnie poznać rówieśniczkę, która też lubi sobie posłuchać k-popu. Mówię jej, że często słyszę, że jestem „za stara na k-pop” i że to nudne, bo „w k-popie brzmi wszystko tak samo”. Monika mnie pociesza: - "Wszystko brzmi tak samo” można powiedzieć o każdym gatunku, którego się za bardzo nie słucha. Dla kogoś, kto słucha muzyki metalowej, to muzyka klasyczna wydaje się nudna i odwrotnie – dla fana klasyki, rock to jakiś jazgot. Ludzie lubią krytykować i ta krytyka wynika z nieznajomości.

Oglądaj

Dodaje, że jej piosenką roku 2020 na Spotify była „Want” Taemina: - Cieszę się, że nie mam teraz 15 lat, bo jak byłam nastolatką to myślałam, że muszę słuchać określonej muzyki. Tata mnie wychował na The Doors, w wieku 15 lat kochałam Guns N’ Roses, ale ja jestem wielką fanką Rammsteina. K-pop do tego wszystkiego się dodał. Gdybym miała teraz 15-lat to pewnie bym myślała, że nie powinnam takiej muzyki słuchać, bo to psuje gust – cierpienia młodego hipstera.

Słysząc tę historię przypomina mi się, jak kiedyś moja mama podsłuchała balladę Stray Kids, która akurat leciała z moich głośników. Powiedziała wtedy: „Już wiem, dlaczego lubisz k-pop – oni naprawdę mają ładne głosy”. Uśmiechnęłam się pod nosem i pomyślałam, że k-pop jest jak Lucyfer z serialu na Netfliksie, który wie, czego pragniemy i umie te potrzeby zaspokoić. Gdy już raz sprzedasz duszę koreańskiemu Lucyferowi, to nie ma odwrotu.

Aleksandra Degórska
Aleksandra Degórska

Redaktor prowadzący Antyradio.pl i dziennikarka muzyczna, która ciągle nuci piosenki pod nosem. Wszystko zaczęło się, gdy tata po raz pierwszy włączył jej kasetę „Made in Heaven” Queen. Miłość do zespołu zaprowadziła ją do serwisu Antyradio.pl, w którym od 2015 roku relacjonuje koncerty oraz festiwale, przeprowadza wywiady i informuje o najważniejszych wydarzeniach rockowego świata.

Aleksandra nie tylko pisze o muzyce, ale też inspiruje się nią przy tworzeniu własnoręcznych kolaży. Jej prace zostały docenione m.in. przez zespoły Depeche Mode, Queen czy A-ha. Prywatnie fanka anime, japońskiej mody ulicznej i zakręconej sztuki współczesnej.