Dua Lipa dla Radia ZET: Cierpliwość jest w życiu kluczowa [WYWIAD]
Obserwuj w Google News

Dua Lipa dla Radia ZET: Cierpliwość jest w życiu kluczowa [WYWIAD]

Piotr Krajewski
5 min. czytania
11.07.2017 16:35
Zareaguj Reakcja

Brytyjska wokalistka zrobiła furorę podczas ostatniego dnia tegorocznego Open’er Festival. Jej występ na Tent Stage spotkał się z niezwykle gorącym przyjęciem. Przed koncertem udało się porozmawiać z artystką. Dua Lipa w wywiadzie specjalnie dla Radia ZET.

Dua Lipa dla Radia ZET: Cierpliwość jest w życiu kluczowa [WYWIAD]
fot. ons.pl / Capital Pictures

Dua Lipę spotykam kilka godzin przed jej pierwszym występem w Polsce. Zaśpiewa na jednej ze scen dla uczestników Open'er Festivalu w Gdyni. Młoda, energiczna dziewczyna, która podbiła europejski i amerykański rynek przebojami „Be The One” i „Hotter Than Hell”. Uważana za nadzieję brytyjskiego popu, długo czekała na swój moment. Chociaż ma dopiero 22 lata, śpiewa od dziecka. Na rozmowę przychodzi w dobrym humorze, sprawia wrażenie bardzo wyluzowanej dziewczyny i taka też jest. Po przywitaniu – uścisku i skierowanych do mnie słowach „witaj kochanie, jak się masz?” już wiem, że to będzie przyjemna rozmowa.

Dua, swoją muzykę, a właściwie pierwszą płytę opisałaś jako muzyczny klimat dark popu, albo stylu „dance crying”. Czy naprawdę chcesz, żeby Ci wszyscy ludzie na Twoim dzisiejszym koncercie płakali? :)

Dua Lipa: (Śmiech) To nie do końca tak jest! Oni mają się świetnie bawić! Jeśli chodzi o muzykę to jest to pewnego rodzaju miks, dla mnie bardzo ciekawe połączenie. Chciałabym, żeby piosenki w klimacie popu poruszały serce moich słuchaczy. Pisałam je i jednocześnie tworzyłam bardzo osobiste teksty, nie zawsze wesołe. Z drugiej jednak strony nie lubię być zbyt długo zasmuconą osobą, więc za chwilę nachodziła mnie chęć na taniec. Dlatego też chciałam połączyć te emocje. Pamiętaj, że podobne sytuacje mogą zdarzyć się kiedy kogoś kochasz, a jednocześnie ta miłość rani. Właśnie to chciałam przekazać moim fanom przez muzykę.

Zatem możemy powiedzieć, że klasyfikujesz swoją muzykę jako pop. Jednak ostatnio mogliśmy usłyszeć Cię w gościnnych projektach. Z Martinem Garrixem stworzyłaś piosenkę „Scared To Be Lonely” – mocne elektroniczne uderzenie, a z Seanem Paulem w klimacie reggaetonu nagrałaś utwór „No Lie”. Gdybyś nie tworzyła popu, w którą stronę skierowałabyś swoje muzyczne zainteresowania?

- Słucham mnóstwa artystów, poznaję wiele gatunków i jest mi trudno skonkretyzować jeden nurt, który jest moim ulubionym. Czerpię inspiracje ze wszystkiego co usłyszę, fascynują mnie ludzie. Nie dzielę muzyki na dobrą i złą, wszystko zależy od gustu słuchaczy. Jedyną kwestią, którą kieruję się podczas wyboru projektów do współpracy jest to, czy wspólnie „dogadamy się muzycznie” – gatunek schodzi na dalszy plan. To pozwala mi nabrać większego doświadczenia, ciągle poznaję nowe muzyczne granice. Połączenie tego co robi ktoś i tego co robię ja pozwala na połączenie często niecodziennie, ale moim zdaniem interesujące.

Czyli odpowiedziałaś właściwie na moje kolejne pytanie, bo wiem, że inspiruje Cię także hip-hop i nie ukrywam, że połączenie tego wszystkiego wydało mi się… odważne.

- Tak jak wspomniałam, na mojej płycie usłyszysz głównie pop, ale jest to pop inspirowany innymi gatunkami. Rodzice zarazili mnie miłością do Stereophonics, Davida Bowiego i Boba Dylana. Ja łączę to ze słuchaniem P!nk i Nelly Furtado. Jeśli chodzi o hip-hop i rap to mogę powiedzieć, że uwielbiam kawałki J. Cole’a i Kendricka Lamara. To pokazuje, że nie zamykam się na nurty. Moim zdaniem w muzyce niesamowite jest to, że nie musisz słuchać jako takiego jednego „gatunku”, teraz słuchasz raczej artysty, który „daje twarz” swojej twórczości i temu co robi również poza nią. To ważne, żeby orientować się w szeroko pojętej muzyce, bo nigdy nie wiesz, co tak naprawdę zainspiruje cię najmocniej.

Interesujący jest także fakt, że całkiem niedawno miałaś okazję stworzyć piosenkę „Homesick” z Chrisem Martinem, która znalazła się na Twojej pierwszej płycie. Jak doszło do tego, że się spotkaliście?

- Na jednym ze spotkań branżowych ktoś zapytał mnie z kim chciałabym kiedyś współpracować. Moja odpowiedź była natychmiastowa – oczywiście Chris Martin. Kobieta, z którą rozmawiałam – Caroline, powiedziała wtedy „hmm, miałam okazję współpracować z liderem Coldplay, przyślij mi jakieś swoje demo; co prawda Chris jest bardzo zajętym gościem, ale zobaczymy co da się zrobić”. Wysłałam więc kilka swoich utworów i wyjechałam do Los Angeles, by pracować tam z Miguelem. Tak się złożyło, że Chris również tam był. Spotkaliśmy się, omówiliśmy szczegóły i napisaliśmy razem piosenkę. Wspominam to jako świetne doświadczenie i co więcej – moment, kiedy usłyszałam wiele cennych wskazówek. To artysta, którego podziwiam szczególnie.

To nie koniec długiej listy gwiazd, z którymi współpracujesz. Niebawem wyruszysz w trasę koncertową jako gość specjalny Bruno Marsa, będziesz występować przed jego show. Traktujesz to jako zwykłą przyjemność czy raczej wyzwanie?

- W stu procentach będzie to przyjemność. Jestem niesamowicie podekscytowana tym, że spotkam się z nim na jednej scenie. To artysta, którego uwielbiałam słuchać na koncertach, zawsze robił na mnie wielkie wrażenie. Muzyki Bruna słucham od dawna, więc jestem szczęściarą, że taki zaszczyt dotknął właśnie mnie. Niedawno udało się mi ponownie zobaczyć go na żywo podczas jednego z występów i wiem, że wiele się od niego nauczę. Z niecierpliwością czekam na tę trasę, bo będzie to coś nowego i innego w porównaniu z poprzednimi tourami i artystami, z którymi miałam okazję koncertować.

A propos koncertów. Obejrzałam ostatnio Twój występ na festiwalu Glastonbury - niesamowity. Na scenie czujesz się jak ryba w wodzie. W sieci pojawiają się opinie, że był to jeden z lepszych występów podczas tego wydarzenia, gratuluję. Dziś ponownie wystąpisz przed festiwalową publicznością – w Gdyni. Czy ma dla Ciebie znaczenie to, czy występujesz w niewielkim klubie czy na kilkudziesięciotysięcznym festiwalu pełnym fanów muzyki?

- Bywa z tym różnie. Uwielbiam energię festiwalową – może to dlatego, że zanim zaczęłam swoją karierę byłam stałą bywalczynią takich wydarzeń. To niesamowite, że publiczność pojawia się tam dla muzyki, fantastycznie spędza swój czas; mnóstwo artystów pojawia się w jednym miejscu i zarazem daje możliwość wszystkim festiwalowiczom usłyszenia tego, co lubią. To ekscytujące, nie uważasz?

Zdecydowanie!

- Z drugiej jednak strony uwielbiam w zamkniętych koncertach to, że mogę wiele rzeczy sobie zaplanować, pracuję z moim zespołem produkcyjnym nad czymś nowym i zaskakującym pod względem wizualnym i dźwiękowym jeśli chodzi o koncerty klubowe i halowe. Trudno to porównać… Ostatecznie jednak, jeśli miałabym wybrać, to powiem tak: uwielbiam moje solowe koncerty, ale festiwale przemawiają do mnie bardziej (śmiech).

Przeglądając Twoje profile na portalach społecznościowych da się zauważyć, że jesteś bardzo zajętą osobą. Dużo koncertujesz, wrzucasz tam mnóstwo zdjęć z występów, ale… nie brakuje tam także zdjęć z Twoją rodziną. Musisz być z nią bardzo związana. Czy rodzice i rodzeństwo są Twoimi największymi fanami?

- Zdecydowanie tak! Zawsze byli, są i będą przy mnie. Kiedy tylko możemy się spotkać uwielbiamy spędzać ze sobą czas. Robię wtedy sporo zdjęć, a następnie wrzucam je do sieci. To dla mnie ważne. Zresztą cieszy mnie to, że kiedy tylko mogą przyjeżdżają na festiwale, jeżdżą w trasy, jeśli pozwala im na to czas. Takie wsparcie ze strony rodziców i rodzeństwa jest bezcenne. Szczególnie wtedy, kiedy ze względu na trasę nie mogę pojawić się w rodzinnym Londynie. Uważam, że rodzina jest jedynym z najważniejszych fundamentów.

(Dua Lipa w czasie wywiadu trzymając mikrofon ma odsłonięty nadgarstek, zauważam na nim tatuaż z hasłem „Patience”.) Widzę na Twojej dłoni tatuaż. Czy ma on jakieś ukryte znaczenie?

- A tak, rzeczywiście to hasło może być trochę zastanawiające. Dla mnie słowo „cierpliwość”, które widzę na ręce przypomina mi, że w tym wszystkim co robię, a na co dzień sprowadza się to do ciągłego biegu i poganiania, ważna jest po prostu cierpliwość i spokój. Kiedy jestem zabiegana i zerkam na rękę, zatrzymuję się i myślę sobie – hej, nie spiesz tak się, nie warto. Uważam, że w życiu wiele dobrych rzeczy pojawia się, kiedy na nie trochę poczekasz. Wniosek jest taki: cierpliwość jest w życiu kluczowa.

Rozmawiała

Magdalena Barczyk

####default####