Obserwuj w Google News

Szukając prawdy tam, gdzie (nie)śpią niedźwiedzie...

Maeriał sponsorowany
2 min. czytania
21.10.2020 13:07
Zareaguj Reakcja

Kiedy stajemy w obliczu wydarzeń przekraczających tematy tabu, nasz umysł instynktownie stara się uciec przed niewygodnymi odpowiedziami. Prawda i iluzje walczą zaciekle... jak zawodnicy przeciwnych drużyn.

Szukając prawdy tam, gdzie (nie)śpią niedźwiedzie...
fot. Mateiały prasowe HBO

Jak oszukujemy samych siebie?

Prawda obiektywna jest tylko jedna. Ponoć.  Za to psychologia zna długą listę kilkudziesięciu błędów poznawczych - dlatego nasze możliwości samooszukiwania się są olbrzymie. Efekt autorytetu, złudzenie kontroli, błędy atrybucji - to wszystko sprawia, że nasz ogląd rzeczywistości jest zawsze w pewien sposób wykrzywiony.
Co więcej - żyjąc w społeczności, która jest mocno skupiona w swoich nadziejach (i beznadziejach) ulegamy presji tego, co mówią inni, przyjmując ich prawdy za swoje. 

Jeden fakt, wiele interpretacji

 

c1
fot. Mateiały prasowe HBO

Taką społecznością, która ulega samooszukiwaniu się jest tytułowe „Miasto niedźwiedzia”, przedstawione w serialu, który niedawno zadebiutował w HBO GO. Małe szwedzkie miasto, zasypane przez śnieg i otaczane przez drzewa. Jest tu zimno i niegościnnie. Autorytety są dwa – jeden to miejscowy krezus, właściciel fabryki, a drugi to były zawodnik NHL, obecnie trener lokalnej drużyny hokejowej.

c2
fot. Mateiały prasowe HBO

Dodajmy – drużyny, która w końcu może odnieść sportowy sukces i wygrać ważny turniej.
Cieniem na tym prowincjonalnym światku rzuci się wydarzenie, które zmieni lokalną społeczność na zawsze. Krzywda wyrządzone młodej, piętnastoletniej dziewczynie będzie czymś, nad czym wszyscy będą musieli stanąć w prawdzie lub udawać...do końca życia.

Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie

To nie jest zwykła historia o szukaniu sprawiedliwości. To nie jest też historia, w której cokolwiek byłoby czarno-białe. Chociaż oglądając „ Miasto niedźwiedzia” łatwo sobie uzmysłowić, że wszystko tutaj byłoby cudownie proste – zbiorowe ambicje mieszkańców, hektolitry potu zostawione na lodowisku, wysiłek i sportowy dramat. Ale tym, co odróżnia serial od innych tego typu produkcji jest właśnie jego fantastyczna niejednoznaczność i szukanie prawdy.
Czy ktoś, kto dopuścił się ciężkiego przestępstwa odpowiada za nie sam, czy to kwestia wychowania przez ojca przesiąkniętego cynizmem aż do szpiku kości?
Czy jeśli jest się świadkiem przestępstwa to powinno się o tym powiedzieć, czy zachować lojalność wobec kolegów z drużyny?
Czy w ogóle jest sens walczyć o prawdę?
„Prawda” jest z resztą w świecie lokalnej społeczności bardzo subiektywna – pojawia się jak śnieg i topnieje. Czasem wystarczy jedna rozmowa w aucie i zagranie na czyiś ambicjach, by zaszczepić niepewność i zamieszać w rzeczywistości. Bo i sama ofiara przestępstwa gubi się w swoich uczuciach – poczuciu własnej winy, wstydu oraz wątpliwości.
W tym kalejdoskopie zderzają się też świetnie rozpisane charaktery. Widzimy jak wiele napięć i tajemnic skrywa miasto. Drugi plan pełen jest smaczków, które rewelacyjnie malują pejzaż lokalnej społeczności.

Niedźwiedź budzi się ze snu

Wydarzenie, które stawia życie tytułowego miasta na głowie będzie miało swoje konsekwencje. Czy mieszkańcy obudzą się z mentalnego letargu zbiorowej nieświadomości i będą w stanie opowiedzieć się po stronie prawdy?
Wszyscy będziemy mieli okazję się tego dowiedzieć, oglądając „ Miasto niedźwiedzia” w HBO GO. Serial obowiązkowy tej jesieni.

####default####