Sundance 2021: Prime Time - Jakub Piątek recenzja. Oceniamy polski film na festiwalu
Obserwuj w Google News

Sundance 2021: recenzja "Prime Time" Jakuba Piątka. Oceniamy głośny polski film

3 min. czytania
31.01.2021 12:12
Zareaguj Reakcja

„Prime Time” debiutującego w pełnym metrażu Jakuba Piątka to film, rozgrywający się w studiu telewizyjnym w Sylwestra. Gdy na plan wchodzi młody chłopak z bronią w ręku, rozpętuje tym samym nie tylko chaos, ale i nietypowe polskie piekiełko. Poniżej recenzja filmu "Prime Time", który zadebiutował na festiwalu Sundance 2021.

Prime Time - kadr z filmu Jakuba Piątka
fot. materiały prasowe Next Film

„Prime Time” rozpoczyna się sekwencją podczas programu typu audio-tele, gdy spóźniona prezenterka szykuje się do wejścia na wizję. Chwilę po tym, jak program się zaczyna, na plan  niespodziewanie wchodzi także młody chłopak, który przystawia kobiecie broń do skroni i żąda natychmiastowego udostępnienia anteny na żywo. Ma do przekazania światu ważny komunikat i nie zawaha się przed niczym, by swój cel osiągnąć. Od tego momentu napięcie w filmie stale rośnie, coraz mocniej przyciągając nas do ekranu.

Sundance 2021: „Prime Time” – recenzja filmu. Sztuka budowania napięcia 

Reżyser i scenarzysta Jakub Piątek nie bawi się w zbędne wprowadzenia, tylko od razu wrzuca nas w sam środek akcji. Dzięki temu zabiegowi czyni z nas współuczestników nietypowych wydarzeń i pobudza w nas chęć podążania za sensacją. Tym zagraniem pozwala nam też mocniej wczuć się w sytuację przedstawioną. Sprawia, że czujemy się, jakbyśmy sami przebywali w tym studiu i musieli poradzić sobie z „szaleńcem z bronią”.

„Prime Time” to bowiem dzieło niezwykle przemyślane, świadome środków filmowych i precyzyjnie poprowadzone od strony realizacyjnej. Ten film jest niczym dobrze skonstruowana bomba zegarowa, która odlicza minuty, potęgując napięcie z każdą kolejną sceną.

To także niezwykle ciekawy portret psychologiczny bohatera, tyle że podle zasady „mniej znaczy więcej”. Informacji na temat przeszłości postaci dowiadujemy się ze strzępków rozmów i małych aluzji. Właśnie takie zagranie mocniej wzbudza naszą ciekawość i potęguje napięcie. Sprawia, że czujemy, że musimy być stale skupieni na oglądaniu, by nie umknął nam żaden cenny detal, który pomoże nam ułożyć i zrozumieć pełną układankę.

„Prime Time” kipi aktorską energią

„Prime Time” aż kipi aktorską energią, a wzajemnej chemii między bohaterami mogłaby pozazdrościć filmowi niejedna zagraniczna produkcja. Prym wiedzie Bartosz Bielenia, jako Sebastian, czyli człowiek z nietypowym planem. Jego wtargnięcie do studia owiane jest dozą tajemnicy, a  stany emocjonalne bohatera każą zastanawiać się, co właściwie przytrafiło się temu chłopakowi, że zdecydował się na tak drastyczne kroki. Bielenia umiejętnie operuje emocjami, potrafiąc z sekundy na sekundę zmienić wyraz twarzy, który skrywa wewnętrzne cierpienie i upór bohatera. Jego rola zwyczajnie przykuwa nas do ekranu i nie odpuszcza do samego finału. A nawet dłużej.

Wyśmienita jest także Magdalena Popławska jako wprawiona w bojach prezenterka telewizyjna. W zachowaniu kobiety widać, że przepracowała w telewizji długie lata. Nie tylko nie ugina się pod presją, co jeszcze potrafi zachować profesjonalizm i zimną krew, nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Niektóre jej reakcje wywołują aż szczery uśmiech na twarzy, a zachowanie bohaterki godne jest pochwały.

Warto zresztą pochwalić całą obsadę, gdyż zwyczajnie nie ma w tym filmie złej roli. Każdy z aktorów, nawet jeśli gra postać epizodyczną, dostaje szansę zabłysnąć. Na dodatek reżyser doskonale operuje też napięciem we wzajemnych relacjach bohaterów. Te bowiem przechodzą diametralne zmiany, które jednak potęguję jedynie wiarygodność przedstawionej sytuacji.

„Prime Time” to także wyśmienity komentarz do świata, w którym żyjemy oraz prawideł telewizji. Prawdziwe wypowiedzi archiwalne znanych polityków, które niezwykle celnie odnoszą się także do dzisiejszej sytuacji, pokazują jak niewiele się w tej materii zmienia, mimo pozornego progresu. Momenty te, wrzucone niby mimochodem, stanowią bardzo zgrabne i sprytne mrugnięcie okiem do widza, zwracając przy okazji uwagę na szerszy problem. Kontekst ten nie zostaje w pełni rozwinięty, ale właśnie dlatego stanowi smaczną strawę dla naszych złaknionych informacji umysłów.

Recenzja "Prime Time" - oceniamy film Jakuba Piątka na Sundance 2021. Werdykt 

Wszystkie te elementy razem wzięte sprawiają, że „Prime Time” jest dziełem doskonałym, które potrafi szczerze i prawdziwie poruszyć, rodząc w widzu całe spektrum różnorodnych emocji. Jeśli debiut jest tak spełniony, to nie mogę się doczekać, jakimi historiami uraczy nas w przyszłości Jakub Piątek. Wspaniały Film! 

Ocena: 8,5/10

Sonda Radia ZET

Czytaj także:  Polskie filmy, które będą miały premierę w 2021 roku. Na co warto czekać?

Chcesz być na bieżąco? Dołącz do grupy " Filmy i seriale - newsy i dyskusje fanów" na Facebooku.

####default####