Nie ma takiej strony
Obserwuj w Google News

"Dziewczyny z Dubaju" nie trafią do kin? Autor książki: "Zostałem zrobiony w konia"

2 min. czytania
09.09.2021 08:39
Zareaguj Reakcja

Premiera filmu "Dziewczyny z Dubaju" stoi pod znakiem zapytania, po tym, jak autor książki, na której tytuł został oparty, poczuł się oszukany przez producentów. O co chodzi?

Dziewczyny z Dubaju - kadr z filmu
fot. Kino Świat/materiały prasowe

Piotr Krysiak - autor książki, na podstawie której powstał film "Dziewczyny z Dubaju", wypowiedział umowę producentom - Dorocie Rabczewskiej i Emilowi Stępniowi. Dziennikarz poczuł się oszukany przez twórców. Premiera "Dziewczyn z Dubaju" stoi pod znakiem zapytania.

"Dziewczyny z Dubaju": Piotr Krysiak wypowiedział umowę producentom filmu

Nadchodząca produkcja w reżyserii Marii Sadowskiej opiera się na kontrowersyjnej aferze z udziałem polskich celebrytek, które świadczyły usługi seksualne bogaczom z Dubaju. Sprawę opisał Piotr Krysiak w książce pod tytułem "Dziewczyny z Dubaju". Jakiś czas po premierze pojawił się pomysł na ekranizacje reportażu Krysiaka.

Redakcja poleca

Chociaż film jest już gotowy i czeka na datę premiery, do dystrybucji może nie dojść. Jak podaje Newsweek, dziennikarz postanowił zerwać współpracę z twórcami "Dziewczyn z Dubaju". Zanim ruszyły zdjęcia do filmu, Krysiak został zapytany o zgodę na ekranizację jego książki. Rozmowy prowadzone przez agentkę pisarza - Iwonę Ziułkowską, trwały pół roku.

Spisaliśmy umowę, w której, po długich i trudnych rozmowach, stanęło, że film będzie właśnie ekranizacją książki. Wśród innych punktów umowy znalazł się między innymi zapis, że będę miał prawo wglądu do scenariusza. (...) Dowiedziałem się, że na ewentualne, merytoryczne poprawki, na to także, by stwierdzić, czy scenariusz nie narusza dóbr osobistych postaci, będę miał cztery godziny. Żart jakiś, kpina po prostu.

Krysiak, przyglądając się powstawaniu filmu, odkrył, że z autora ekranizacji, stał się współscenarzystą, a finalnie okazało się, że książka stanowi jedynie inspirację dla produkcji, mimo że nosi ona dokładnie ten sam tytuł.

Zdecydowałem się podjąć kroki prawne, gdy zobaczyłem plakat z butem. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem zostałem zrobiony w konia.

Dodatkowo okazało się, że grafika plakatu "Dziewczyn z Dubaju" miała być okładką wznawianej z okazji premiery filmu książki Krysiaka.

Redakcja poleca

Prawnik Janusz Jakubowski skomentował sprawę, zdradzając, że umowa została naruszona z powodu sugestii na plakacie, że "Dziewczyny z Dubaju" Krysiaka stanowią jedynie inspirację dla filmu, mimo że w kontrakcie widnieje inny zapis. 

Podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu umowy z tego prostego powodu, że producent filmu nie dotrzymuje warunków współpracy. Wbrew zapisom umowy producent nawet nie konsultował tego z autorem. W konsekwencji panu Piotrowi Krysiakowi odbiera się prawa do współautorstwa, zawłaszczając jednocześnie tytuł książki i jej istotne elementy, co jest niezgodne z umową. To między innymi te najpoważniejsze powody, dla których wypowiadamy producentom umowę.

Do sprawy odniósł się również Rafał Bogacz, który jest menedżerem Doroty Rabczewskiej.

Wszystkie decyzje w sprawie ewentualnej ekranizacji książki podejmował pan Emil, Dorota Rabczewska zajmowała się przy produkcji filmy wyłącznie sprawami artystycznym.

Po wypowiedzeniu umowy przez Krysiaka, film na podstawie jego książki nie ma prawa być dystrybuowany. Jeżeli producenci nie dogadają się z dziennikarzem, "Dziewczyny z Dubaju" nie trafią do kin, ani nie zostaną pokazane w żaden inny sposób. Premiera produkcji może więc nigdy nie dojść do skutku.

Sonda Radia ZET

RadioZET.pl/Newsweek

####default####