Monika Miller dostaje okropne wiadomości w związku z wojną. "Zbombardują miasto i rozstrzelają rodzinę"
Obserwuj w Google News

Monika Miller dostaje okropne wiadomości w związku z wojną. "Zbombardują miasto i rozstrzelają rodzinę"

3 min. czytania
03.03.2022 09:34
Zareaguj Reakcja

Monika Miller ujawniła niedawno, z jaką nienawiścią spotykała się ze względu na swoje ukraińskie korzenie. Teraz dostaje okropne wiadomości, w których hejterzy każą jej wracać, skąd przyszła. Piszą też, że jej rodzina i tak zostanie rozstrzelana.

Monika Miller
fot. Instagram/Monika Miller/screen

Monika Miller pierwszy raz zaistniała szerzej w mediach, kiedy jej dziadek - Leszek Miller - pokazał jej zdjęcie w social mediach. Dziewczyna zachwyciła internautów swoim oryginalnym wyglądem: licznymi tatuażami oraz piercingiem. Wnuczka byłego premiera szybko zyskała uznanie w sieci i obecnie na Instagramie ma ponad 135 tysięcy obserwatorów, z którymi dzieli się swoją codziennością, a od pewnego czasu także wiadomościami, na temat swojej choroby. Monika w ostatnich tygodniach informowała o zdiagnozowaniu u niej fibromialgii, a potem o  przeszczepie włosów, na który się zdecydowała w związku ze swoim schorzeniem.

Po przybyciu do Polski Monika Miller spotykała się z różnymi reakcjami ze strony Polaków. Ze względu na swoje polsko-ukraińskie korzenie zmagała się nawet z hejtem, dlatego w obliczu wojny w Ukrainie  zdecydowała się na ironiczny dość komentarz na temat "nagłej sympatii" Polaków do Ukraińców. Jak się okazuje jednak, właśnie w obliczu wojny, zaczęła dostawać okropne wiadomości od osób, które każą jej wracać, skąd przyjechała.

Zobacz także: Antoni Królikowski uciekał przed dziennikarzem. "Nie będę rozmawiał z jakimś kmiotem"

Monika Miller w obliczu wojny dostaje okropne wiadomości. Piszą jej, że jej rodzina zostanie rozstrzelana

Po tym, jak Monika Miller odważyła się skomentować polską "sympatię" do Ukraińców, wylał się na nią hejt. W związku z wojną wnuczka byłego premiera - tak jak wiele innych osób - odczuwa strach. Część jej rodziny jest właśnie na Ukrainie, co jest powodem wielu lęków i obaw o ich zdrowie i życie. Nawet w takiej sytuacji w Monikę uderzyła fala nienawistnych wiadomości, w których ludzie sugerują, by wracała, skąd przyszła i piszą, że jej rodzina i tak zostanie rozstrzelana, a jeśli by coś stało się jej, to nikomu nie byłoby żal.

Już przed wojną doświadczałam hejtu ze względu na pochodzenie. Dostawałam jeszcze więcej nieprzychylnych wiadomości, tylko dlatego, że jestem z Ukrainy. Jak tylko weszłam do show-biznesu, zaczął się hejt - powiedziała w rozmowie z DDTVN.

Teraz czytam komentarze, że to wstyd, że jestem Ukrainką, że nie powinnam się wypowiadać w temacie słuszności działań, chociażby niektórych influencerów, bo Polska to nie jest mój kraj i powinnam być wdzięczna, że Polacy pomagają Ukraińcom. W skrócie komunikat jest taki, że jak coś mi się nie podoba, to mam wracać do swojego kraju, bo i tak zbombardują moje miasto i rozstrzelają mi rodzinę. Zresztą, ludzie piszą mi wprost, że mam wracać do Ukrainy, bo jakby coś mi się stało, to nikomu nie byłoby żal. Mam całą skrzynkę zapełnioną takimi wiadomościami i już jej nie otwieram - stwierdziła.

Redakcja poleca

Monika Miller dodała także, że dokłada starań, by sprowadzić rodzinę do Polski, a wojna sprawiła, że jej stan psychiczny znacznie się pogorszył. Celebrytka nie jest w stanie z tym wszystkim funkcjonować i zaczęła odwoływać wywiady oraz spotkania, co także potęguje hejt.

Boję się. Ja się po prostu boję odpowiadać na wiadomości ludzi. Jestem niestabilna emocjonalnie w związku z tym, co się dzieje. Działam, żeby sprowadzić rodzinę do Polski i to jest problem, bo mieszkają na samym dole Ukrainy, przy granicy z Mołdawią, więc ciężko ich przewieźć na polską granicę - wyznała. Dodała także, że zamierza ograniczyć swoją aktywność w mediach społecznościowych i nie tylko, bo boi się zabierać głos.

Wchodzę w blackout jeśli chodzi o media społecznościowe. Odwołałam wiele wywiadów, które wcześniej były zaplanowane. Ale psychicznie nie wytrzymam tego już. Jestem na mocnych lekach, o czym powiedziałam publicznie, oczywiście odzew był taki, że powinnam się zaćpać... Boję się już zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie - dodała Monika Miller.

####default####