Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor wyproszeni z samolotu. Dziennikarz zabrał głos
Obserwuj w Google News

Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor wyproszeni z samolotu. Dziennikarz zabrał głos

2 min. czytania
12.07.2021 16:03
Zareaguj Reakcja

Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor chętnie opowiadają o swoim życiu w mediach społecznościowych. Tym razem dziennikarz wspomniał sytuację, przez którą nie wylecieli na wymarzone wakacje. Okazuje się, że przez poważny błąd zostali wyproszeni z samolotu.

Joanna Koroniewska Maciej Dowbor
fot. Mateusz Jagielski/East News

Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor to jedna z najbardziej znanych par polskiego show-biznesu. Dziennikarz i aktorka chętnie udzielają się w mediach społecznościowych, gdzie publikują ciekawe zdjęcia i opowiadają o kulisach swojego życia prywatnego oraz zawodowego. Ostatnio Maciej Dowbor przyznał, że przez poważny błąd musieli opuścić rękaw samolotu. Rodzina miała zamiar spędzić wakacje w Tajlandii, jednak prezenter pomylił się przy rezerwacji. Kupując bilety pomylił nazwisko córki - wpisał "Koroniewska" zamiast "Dowbor".

- Zostaliśmy wpuszczeni aż do samego rękawa i tam odbyła się ostatnia kontrola biletu. Ten sam pan powiedział: "ale zaraz, gdzie jest akt urodzenia?", "Ale byliśmy umówieni, że będziemy musieli go dosłać dopiero w momencie, gdy będziemy wracali". "Nie, nie, nie. Proszę wyprowadzić rzeczy tych państwa". I musieliśmy przez tę granicę przechodzić z powrotem. Zostaliśmy wyproszeni z rękawa i wracaliśmy w eskorcie ochrony do terminala. Trochę mieliśmy poczucie, że ci ludzie myślą, że zostaliśmy złapani podczas przemytu narkotyków albo materiału wybuchowego. Było to żenujące. Straciliśmy bardzo dużo pieniędzy - wyjaśnił prezenter w filmie z cyklu "Dowbory Be Happy".

Zobacz także:  Córka Joanny Koroniewskiej trafiła do szpitala. "Bycie mamą to ciągła walka kompromisów"

Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor wyproszeni z rękawa samolotu

Wyznanie Macieja Dowbora dotyczące nieudanych wakacji wzbudziło mieszane reakcje. Większość osób pozytywnie skomentowała sytuację, jednak część zaczęła krytykować dziennikarza, który "nie wie, jak nazywa się jego dziecko". Padło także kilka pytań o to, jak rodzina planowała wyjazd do Tajlandii w związku z obowiązującymi restrykcjami, m.in. obowiązkową kwarantanną. Okazuje się jednak, że sytuacja opisana przez Dowbora miała miejsce kilka lat temu - tegoroczne wakacje rodzina ma zamiar spędzić w Polsce.

- Podobno wiele osób martwi się o nasz los?! Telefony się urywają, dzwonią redakcje, prawnicy od odszkodowań, rodzina się zamartwia, przerażeni widzowie piszą wiadomości ze słowami wsparcia i otuchy… To ja może sprostuję - nie wyjechaliśmy na wakacje… bo wyjeżdżamy dopiero za kilkanaście dni i nie do Tajlandii, a nad polskie morze i Mazury. A poza tym żyjemy na wolności, nie zostaliśmy aresztowani, nie odebrano nam dzieci, wiem, jak moja córka ma na nazwisko, nie mam innych dzieci na boku, Asia również, nie mam problemów z pamięcią (większych), nie jestem wyrodnym ojcem, nie jestem oderwany od rzeczywistości i zazwyczaj radzę sobie z codziennością. Nikt nas nie wyrzucił z samolotu, bo nawet nas do niego nie wpuszczono. Aha cała historia miała miejsce w 2015 r., a jeżeli naprawdę chcecie poznać jej szczegóły i o co chodziło, to polecam nasz ostatni odcinek na kanale "Dowbory Be Happy". A tak poza tym to miłego początku tygodnia wam życzymy i oby do piątku - napisał na Instagramie.

Sonda Radia ZET
####default####